Przed ostatnią sesją tygodnia poznaliśmy dane makro dotyczące zasobności amerykańskich gospodarstw domowych. Wydatki okazały się zgodne z oczekiwaniami (wzrost o 0,2 proc.). Stabilnie zachował się również wskaźnik wydatków osobistych PCE core (+2,4 proc.).
Zaskoczeniem okazały się dochody Amerykanów. Rynek liczył tylko na -0,2 proc., tymczasem faktyczny odczyt przyniósł -0,7 proc. To znacząca różnica, która ruszyła rynkiem tuż po podaniu informacji. Kontrakty terminowe na główne amerykańskie indeksy zanurkowały, ale była to zniżka rzędu -0,2 proc. wobec wcześniejszej stabilizacji na wysokości ostatniego zamknięcia. Gdzie upatrywać przyczyn dochodów poniżej oczekiwań? Po części tłumaczyć to można z pewnością przemijającym wpływem zastrzyku podatkowego, który dotychczas stabilizował sytuację w budżetach domowych Amerykanów.
Samo piątkowe otwarcie sesji na Wall Street również w ślad za kontraktami wypadło słabo. S&P500 tracił w pierwszej godzinie handlu około 0,5 proc.
Zwróćmy uwagę na aktualną sytuację techniczną Dow Jonesa. W porównaniu do zeszłego tygodnia na wykresie amerykańskiego indeksu niewiele się zmieniło, aż do czwartkowej sesji. Wtedy obserwowaliśmy wybicie flagowego indeksu ponad linię krótkoterminowego trendu spadkowego, która pełniła rolę oporu.
Jednak generalnie Dow Jones charakteryzuje się coraz mniejszym zakresem wahań w skali dziennej i intraday, co jest oznaką konsolidacji.