"W środę rynek walutowy skupi uwagę na krajowych danych, a w szczególności produkcji przemysłowej, której odczyt pozwoli ocenić skalę obserwowanego
spowolnienia gospodarczego. O godz. 14:00 zobaczymy także spadek inflacji producentów PPI, co będzie bardzo 'gołębim' sygnałem dla inwestorów" - powiedział ekonomista Banku BPH Adam Antoniak.
W jego ocenie, bardzo słaba produkcja i spadająca inflacja odsuną nadzieje na kolejne podwyżki stóp procentowych, co w połączeniu z fatalnymi wieściami z rynków bazowych osłabi dziś złotego do poziomu 3,38-3,40 za euro. Jednak kluczowe dla dzisiejszych i przyszłych notowań będą wieści zza Oceanu.
"Na rynku euro/dolara przy rosnących obawach o kondycję amerykańskich banków w obliczu intensyfikacji kryzysu na rynku kredytowym można się spodziewać dalszego osłabienia amerykańskiej waluty. Atmosfera jest bardzo napięta, sentyment bardzo zły, a na rynku widoczny jest brak zaufania oraz płynności. To wszystko źle wróży amerykańskiej walucie" - wyjaśnił Antoniak.
W czwartek ok. godz. 08:50 za jedno euro inwestorzy płacili 3,3730 zł, a za jednego dolara 2,3540 zł. Euro/dolar kwotowany był na 1,4320.