W porównaniu z amerykańskim rynkiem obligacji Polska była w piątek oazą spokoju. Gwałtowność zmian, jakich byliśmy świadkami w Ameryce, była wyjątkowa. W poprzednich dniach uwagę zwracało to, że dochodowość długoterminowych obligacji nie szła aż tak mocno w dół, co mogło wskazywać na ostrożność inwestorów odnośnie do tego rodzaju papierów. Znaczny spadek rentowności nastąpił tylko w poniedziałek, potem już ruchy były mniejsze. Natomiast na ostatniej sesji tygodnia zyskowność 10-latek zwiększyła się aż o ok. 30 pkt bazowych, do 4,8 proc. Dochodowość 2-latek w USA spadła najwięcej od 23 lat, o blisko 4 pkt bazowych, do 2,09 proc. Znalazło to odbicie w sytuacji na dojrzałych rynkach europejskich. Natomiast na fali powrotu optymizmu i lepszego nastawienia do rynków wschodzących nasze papiery prawie nie zmieniły cen. Pomagało w tym również przekonanie o słabnięciu naszej gospodarki, które spotęgowały ostatnie dane o produkcji przemysłowej. Jeśli jednak tendencja z piątku będzie trwalsza, to przyszły tydzień będzie dla naszych papierów niekorzystny (ceny mogą spaść).