Obserwatorzy wydarzeń na GPW po I kwartale mają mieszane uczucia. Dobrą wiadomością jest to, że główne indeksy po trzech pierwszych miesiącach są na plusie. WIG20 zyskał 3,5 proc. Jeszcze lepiej zaprezentowały się średnie i małe firmy. Urósł 7,1 proc. mWIG40, sWIG80 zaś – aż 11 proc. Niestety, każdy medal ma dwie strony i tak samo jest w tym przypadku. Wzrost nie skłonił inwestorów do większej aktywności.
Marne statystyki
– Wzrost indeksu nie jest jedynym elementem mającym wpływ na zwiększenie wielkości obrotów, ale na pewno bardzo istotnym, w szczególności gdy indeks pozostawał na niezmienionym poziomie od dłuższego czasu. Widać to było bardzo dobrze kilka dni temu, gdy indeksy rynków spokojnie rosły i towarzyszyły temu zwiększające się obroty – mówi Witold Stępień, prezes DM City Handlowy.
O wielkim przełomie trudno jednak na razie mówić. W I kw. obroty na GPW wyniosły niecałe 52 mld zł. Daje to średnią w wysokości 837 mln zł na sesję. Dla porównania w analogicznym okresie rok wcześniej było to 970 mln zł. W samym marcu było to 874 mln zł, choć trzeba pamiętać, że na ten wynik wpływ miało wygasanie instrumentów pochodnych. Część ekspertów wierzy jednak, że jeśli indeksy nadal będą zyskiwały na wartości, to jest szansa na poprawę statystyk.
– Gdyby ruch wzrostowy na małych i średnich spółkach był kontynuowany, na co istnieją spore szanse z uwagi na dobre otoczenie makroekonomiczne w Polsce, należy się spodziewać również poprawy płynności w tym segmencie rynku. Stałoby się tak za sprawą dwóch czynników: po pierwsze – zwiększonej kapitalizacji spółek z sektora, a po drugie – pojawienia się bardziej znaczących napływów do funduszy dedykowanych polskim misiom – mówi Paweł Gąsior, zarządzający z Ipopemy AM. Wielu inwestorów wciąż bowiem jest przywiązanych bardziej do funduszy pieniężnych i obligacji, jednak eksperci liczą, że i to niedługo się zmieni.
Blue chips problemem
Specjaliści wskazują, że większy problem jest z największymi spółkami, w tym m.in. z przedstawicielami sektora bankowego. A to właśnie na nich koncentruje się uwaga zagranicznych graczy, którzy odpowiadają za około 50 proc. obrotów na GPW. – Oczywiście, jeśli indeksy będą dalej zyskiwały na wartości, to jest szansa na wyższe obroty. Zagraniczni gracze doceniają polski rynek, perspektywy wzrostu gospodarki i wydawałoby się, że kapitał powinien płynąć do Polski. Tego jednak nie obserwujemy, głównie przez sytuację sektora bankowego. Kluczowa jest niepewność związana z frankiem szwajcarskim i tym, jak systemowo zostanie rozwiązana kwestia ekspozycji sektora na kredyty walutowe – uważa Grzegorz Skowroński, dyrektor polskiego oddziału Wood & Company.