Po raz pierwszy podatek od aktywów instytucji finansowych zostanie naliczony za luty, czyli zgodnie z ustawą będzie musiał być zapłacony do 25 marca. Ale nie jest jasne, w jaki sposób mają być potraktowane instrumenty pochodne, które posiadają banki.
Jak naliczać?
Problem dotyczy tego, czy do podstawy opodatkowania banki mają uwzględniać pozycje otwarte derywatów (pozabilansowe) czy netto (widoczne w bilansie publikowanym w okresowych sprawozdaniach finansowych). Różnica jest zasadnicza, co widać na prostym przykładzie: bank może mieć otwarte na koniec miesiąca zabezpieczające pozycje walutowe długą i krótką, każdą wartą po 10 mln zł, co łącznie daje 20 mln zł. Ale netto pozycja jest równa zeru.
Jaki może mieć to wpływ na wartość podatku płaconego przez banki? – Analitycy nie posiadają danych o otwartych pozycjach instrumentów pochodnych, więc w miarę dokładne oszacowanie wpływu ich ewentualnego wciągnięcia do podstawy opodatkowania na końcową kwotę podatku jest niemożliwe – mówi Michał Konarski, analityk DM mBanku.
Ale niektórzy eksperci szacują, że włączenie przy obliczaniu podstawy opodatkowania otwartych pozycji na instrumentach pochodnych skutkowałoby wzrostem kwoty podatku o 10–20 proc. w zależności od banku. Według rządu nowa danina ma przynieść budżetowi w tym roku 4,4 mld zł dochodów, zatem gra toczy się o 450–800 mln zł. Dla porównania zysk netto polskiego sektora bankowego w 2015 r. wyniósł 11,5 mld zł (był obciążony 2,1 mld zł netto z powodu zdarzeń jednorazowych).
Instrumentami pochodnymi banki zabezpieczają portfele kredytów walutowych oraz posiadają szereg własnych pozycji (m.in. na stopę procentową czy walutowe).