Indeks cen konsumpcyjnych (CPI) spadł w maju, według tzw. szybkiego szacunku GUS, o 1 proc. rok do roku. W porównaniu z kwietniem, gdy CPI zniżkował o 1,1 proc., deflacja nieco przyhamowała, ale i tak okazała się głębsza, niż oczekiwali ekonomiści. Przeciętnie spodziewali się oni spadku cen o 0,9 proc. rok do roku.
W cenach 500+ nie widać
Choć szczegółowe dane dotyczące zmian cen w maju GUS poda w połowie czerwca, ekonomiści szacują, że ponownie pogłębiła się tzw. deflacja bazowa, tzn. nieuwzględniająca cen paliw i żywności. „Z naszych obserwacji wynika, że w maju nastąpił mocny wzrost cen paliw i umiarkowany wzrost cen żywności. Sugeruje to, że za wyraźnie niższym, niż oczekiwaliśmy, odczytem inflacji stoją obniżki cen w pozostałych kategoriach" – napisali w komentarzu ekonomiści BZ WBK. Według nich bazowy CPI mógł spaść w maju o rekordowe 0,5 proc. rok do roku, po zniżce o 0,4 proc. rok do roku.
To, że pomimo odbicia notowań ropy naftowej deflacja odpuszcza bardzo wolno (utrzymuje się od lipca 2014 r.), jest o tyle zaskakujące, że w tym kwartale pozytywny wpływ na ceny powinien już mieć wzrost popytu konsumpcyjnego, związany z programem Rodzina 500+. Właśnie na założeniu, że wzrost wydatków konsumpcyjnych będzie przyspieszał, większość ekonomistów opiera oczekiwanie, że po słabszym I kwartale gospodarka zacznie przyspieszać.
Zastój w inwestycjach
Już w I kwartale br., gdy program 500+ jeszcze nie obowiązywał, wydatki gospodarstw domowych zwiększyły się o 3,2 proc. rok do roku, w porównaniu z 3,0 proc. w IV kwartale ub.r. To najlepszy odczyt tego wskaźnika od III kwartału 2011 r. Jak wynika z opublikowanych we wtorek przez GUS danych, ten czynnik dodał do tempa wzrostu PKB w minionym kwartale 2 pkt proc.
Za spowolnieniem wzrostu PKB do 3 proc. rok do roku, w porównaniu z 4,3 proc. pod koniec ub.r., stał przede wszystkim zastój w inwestycjach. Nakłady brutto na środki trwałe zmniejszyły się w I kwartale o 1,8 proc. rok do roku, po wzroście o 4,4 proc. w poprzednim kwartale. Był to pierwszy spadek inwestycji od ponad dwóch lat. Jak tłumaczy Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole, był to z jednej strony efekt zniżki inwestycji (o 8,6 proc. rok do roku) w sektorze średnich i dużych przedsiębiorstw, głównie wskutek wysokiej bazy odniesienia w energetyce, a z drugiej załamania inwestycji publicznych (o około 20 proc. rok do roku). To z kolei związane było z zastojem w napływie unijnych funduszy. Inni ekonomiści dodają, że w I kwartale inwestycjom nie sprzyjała też niepewność przedsiębiorców dotycząca zmian w prawie i podatkach oraz wymiana kadr w spółkach Skarbu Państwa.