Bank, kontrolowany przez oligarchę Siergieja Pugaczowa, nie wykupił obligacji o wartości 200 mln euro, które zapadały we wtorek, a następnie ogłosił, że nie spłaci 200 mln USD wierzytelności zapadających w 2013 r.
Analitycy podkreślają, że przypadek IIB, który pod względem wartości aktywów należy do 30 największych rosyjskich banków, jest odosobniony i nie świadczy o słabej kondycji całego sektora. – Być może setki małych banków w Rosji mają problemy, ale spośród tych, które wyemitowały obligacje, żaden nie jest w takiej sytuacji, jak IIB – twierdzi Peter Varga, zarządzający funduszami Erste Sparinvest. – Większość inwestorów jest świadoma, że to specyficzny przypadek – potwierdza Jarosław Sowgira, analityk kredytowy w moskiewskim oddziale agencji Moody’s.
Według niego problemy IIB wynikły z tego, że akcji kredytowej – skierowanej przede wszystkim do koncernów przemysłowych Pugaczowa – nie finansował on z depozytów, lecz głównie z pożyczek od banku centralnego. Ten ostatnio odmówił dalszego rolowania 1 mld USD zobowiązań banku, zmuszając oligarchę do zastawienia udziałów w dwóch stoczniach. – Inne duże prywatne banki rosyjskie mają obecnie nadwyżki płynności w związku z napływem depozytów – uspokaja Maksim Raskosnow, analityk w banku inwestycyjnym Renaissance Capital.
– Nie spodziewam się, aby wydarzenie to miało wpływ na szerszy rynek obligacji banków – dodaje. Potwierdzając jego słowa, wczoraj obligacje dużych rosyjskich banków drożały, choć ich podaż była ostatnio znaczna. Od końca czerwca Sbierbank, Wnieszekonombank i Promswiasbank wyemitowały papiery dłużne o łącznej wartości 2,2 mld USD.
Rosyjski minister finansów Aleksiej Kudrin wyraził nadzieję, że Meżprombank rozwiąże swoje problemy i nie straci licencji bankowej. Jednak zdaniem Jerome’a Bootha, głównego analityka towarzystwa funduszy Ashmore, banków w Rosji jest za dużo (pod koniec czerwca było ich 1039), a ewentualna plajta IIB nie byłaby katastrofą. – To byłoby zdrowe. Sektor bankowy musi bezwarunkowo karać nieodpowiedzialne zachowanie – wskazuje.