Jego kurs wobec euro niewiele dzieli od pobicia historycznego rekordu słabości, osiągniętego w styczniu 2012 r. i wynoszącego 324,8 HUF za 1 euro. Co prawda, w czwartek po południu za 1 euro płacono 316 forintów, ale w poniedziałek nawet 321 forintów. Przez ostatnie 12 miesięcy forint osłabł o prawie 6 proc. wobec euro, złoty – 2,8 proc., lej rumuński – 1,6 proc., a korona czeska – 1,4 proc.
Wielu analityków się spodziewa, że forint w nadchodzących tygodniach nadal będzie pod presją. – Forint może osłabnąć do rekordowo niskiego poziomu, gdyż sytuacja gospodarcza w strefie euro wywołuje coraz większą nerwowość na rynku – twierdzi Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers.
Rynek zdaje się ignorować dosyć dobre sygnały napływające z węgierskiej gospodarki. Wzrost PKB w 2014 r. mógł być zbliżony do rządowej prognozy mówiącej o 3,2 proc. zwyżki, kraj ma nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących, a Węgrzy kupili w 2014 r. o 20 proc. więcej samochodów niż rok wcześniej. Inwestorzy są jednak zaniepokojeni, że powracający kryzys w strefie euro może silnie uderzyć w Węgry. Obawy te są uzasadnione, wszak 75 proc. węgierskiego handlu jest prowadzone z eurolandem. Czy te obawy nie są jednak nadmierne? Część analityków wskazuje, że nakłada się na nie niepokój przed polityczną niestabilnością.
W ostatnich tygodniach poparcie dla rządu premiera Viktora Orbana zaczęło mocno spadać. Węgrom nie spodobały się m.in. plany wprowadzenia podatku od transferu danych w internecie. Spadek popularności Orbana może skłonić zaś rząd do populistycznych działań, które uderzą w inwestorów.