Podano już nawet datę spodziewanego debiutu na tokijskiej giełdzie – 4 listopada, wartość emisji oszacowano na 1,5 bln jenów (12 mld USD), nie zdołano jednak uzgodnić jednej, ale niesłychanie ważnej kwestii – czy i jakimi prezentami będzie obdarowana armia nowych akcjonariuszy.
Uświęcona tradycja korporacyjna w Japonii wymaga od spółek wręczania tzw. kabunushi yutai – dorocznych prezentów dla akcjonariuszy. Mogą to być drobiazgi, np. melony czy pączki, ale też zabiegi w spa, bilety kolejowe, oświetlone kijki do spacerowania, a nawet miniaturowe sztabki złota.
Rzecz w tym, że oferta poczty będzie największą w dziejach japońskiego rynku i dlatego firmy maklerskie się głowią, co zrobić, żeby była atrakcyjna dla milionów potencjalnych inwestorów. Przy czym chodzi nie tylko o cenę akcji, ale właśnie o te podarunki. Sprawa okazała się tak trudna, że na razie nie zdecydowano nawet, czy w tym przypadku w ogóle konieczne jest wręczanie prezentów.