– Nikt nie kupuje niemieckich obligacji, myśląc, że ich rentowności są atrakcyjne. Strach przed Brexitem oraz obawy dotyczące wzrostu gospodarczego napędzają popyt na aktywa z „bezpiecznej przystani". Inwestorzy, kupując niemieckie obligacje, zabezpieczają się przed nieznanym – twierdzi Jussi Hiljanen, strateg z banku SEB.
Wraz z innymi aktywami z „bezpiecznej przystani" zyskiwały frank szwajcarski, jen i dolar. Za 1 franka płacono we wtorek nawet 4,09 zł, czyli najwięcej od stycznia. Przez cztery dni polska waluta osłabła wobec szwajcarskiej o blisko 3 proc. Funt tracił we wtorek po południu 1 proc. wobec dolara. Spadały wówczas niemal wszystkie europejskie indeksy giełdowe. Brytyjski FTSE 100 tracił ponad 1 proc., a przez pięć sesji zniżkował o 5 proc., do najniższego poziomu od końcówki lutego. WIG20 przez pięć dni osłabł o ponad 4 proc.
– Warto oczywiście postawić sobie pytanie, czy Brexit jest już zdyskontowany? Raczej nie – rynek zaczął brać na poważnie taką możliwość dopiero od zeszłego piątku, tymczasem sondaże naprawdę pokazują coraz większe szanse na wystąpienie Wielkiej Brytanii z UE. Gdyby Brytyjczycy zadecydowali o wyjściu ze Wspólnoty, to złoty może być w jeszcze gorszej sytuacji niż na początku roku – uważa Mateusz Adamkiewicz, analityk HFT Brokers.
– Rynek próbuje wycenić Brexit i w rezultacie mamy ucieczkę do bezpiecznych aktywów. Wchodzimy teraz w kluczowy okres przed samym referendum, więc zmienność powinna być duża – wskazuje Kelvin Tay, zarządzający z UBS.
Niepokój na rynku próbuje ograniczyć Bank Anglii. We wtorek przeznaczył 2,5 mld funtów (w ramach operacji repo) dla banków, by pomóc im na wypadek ewentualnej przedbrexitowej paniki na rynkach.