Niesamowite szczęście Goldmana

Akcje jednego z najbardziej znanych banków inwestycyjnych świata mocno zyskały od wyboru Trumpa na prezydenta. Stało się tak, choć wcześniej ta instytucja wyraźnie stawiała na Hillary Clinton.

Publikacja: 26.02.2017 11:06

Steven Mnuchin sekretarz skarbu USA Pracował w Goldman Sachs w latach 1985–2002 i doszedł tam do wys

Steven Mnuchin sekretarz skarbu USA Pracował w Goldman Sachs w latach 1985–2002 i doszedł tam do wysokich stanowisk. Później zarządzał funduszami hedgingowymi i produkował filmy, m.in. „Legion samobójców” czy „Mad Max. Na drodze gniewu”.

Foto: Archiwum

Steve Bannon główny strateg Białego Domu Pracował w Goldman Sachs w latach 1985–1990. Później prowad

Steve Bannon główny strateg Białego Domu Pracował w Goldman Sachs w latach 1985–1990. Później prowadził bank inwestycyjny Bannon & Co., kupiony w 1998 r. przez Societe Generale. Od 2012 r. kierował m.in. portalem Breitbart News, kojarzonym z prawicowym ruchem alt-right.

Archiwum

Inwestorzy są przeświadczeni, że era Trumpa będzie dobrym czasem dla Goldman Sachs. Akcje tego banku sięgnęły niedawno rekordowo wysokiego poziomu. Od wyborów prezydenckich w USA zyskały prawie 40 proc., czyli rosły blisko cztery razy szybciej niż indeks S&P 500. Drożały mocniej niż papiery innych dużych amerykańskich banków. Paliwem do ich wzrostu były m.in. oczekiwania, że administracja Trumpa poluzuje regulacje na rynku finansowym. Trump podpisał już rozporządzenie nakazujące przegląd ustawy regulacyjnej Dodda-Franka i powszechnie oczekuje się, że przepisy, które ją zastąpią, pozwolą bankom inwestycyjnym znów spekulować na własny rachunek. Wpływ na zwyżki akcji Goldman Sachs mogło również mieć to, że Trump nominował kilku byłych pracowników tego banku na ważne stanowiska w swojej administracji. Zrobił to, choć w trakcie kampanii wyborczej wielokrotnie krytykował swoich przeciwników za zbyt bliskie związki z bankami inwestycyjnymi i obiecywał „osuszenie" lobbystycznego „waszyngtońskiego bagna". Goldman Sachs oraz inne banki z Wall Street były zaś postrzegane jako siły sprzyjające Hillary Clinton i jej globalistycznej wizji. Po ogłoszeniu wyników wyborów wyglądało na to, że postawiły na niewłaściwego konia, a mimo to szybko zdołały ułożyć sobie dobre relacje z nową administracją. Co się za tym kryje?

Wielka rotacja

Gary Cohn, dyrektor Narodowej Rady Ekonomicznej Do niedawna dyrektor operacyjny Goldman Sachs. Praco

Gary Cohn, dyrektor Narodowej Rady Ekonomicznej Do niedawna dyrektor operacyjny Goldman Sachs. Pracował w tym banku od 1990 r. W 2009 r. kierował delegacją Goldman Sachs podczas rozmów banku z greckim rządem w sprawie zadłużenia Grecji.

Archiwum

Wiele wskazuje, że dla akcji Goldman Sachs byłoby dobre również zwycięstwo Hillary Clinton. Pracownicy banku wpłacili na wszystkie jej kampanie wyborcze w ostatnich kilkunastu latach łącznie 1,05 mln USD. W 2013 r. bank zapłacił jej 675 tys. USD za wygłoszenie trzech wykładów. Podczas nich pani Clinton mówiła m.in., że ustawa Dodda-Franka była jedynie polityczną zagrywką demokratów, którzy chcieli w ten sposób pokazać, że coś robią, by okiełznać banki. Krytykowała też środowisko regulacyjne na rynkach finansowych i sugerowała, że Wall Street powinna mieć większą rolę w tworzeniu regulacji. – Ludzie, którzy znają branżę lepiej niż ktokolwiek inny, to ludzie pracujący w branży – mówiła Clinton.

GG Parkiet

Nic dziwnego więc, że w trakcie kampanii sztabowcy Trumpa wypuścili reklamę wyborczą, w której atakowano związki Hillary Clinton z wielkimi bankami. Pokazano w niej kandydatkę demokratów radośnie witającą się z Lloydem Blankfeinem, prezesem Goldman Sachs. W tle słychać było głos Donalda Trumpa mówiący: „To globalna struktura władzy odpowiedzialna za decyzje ekonomiczne, które obrabowały naszą klasę pracującą, struktura, która pozbawiła nasz kraj jego bogactwa i włożyła te pieniądze w kieszenie grupy wielkich korporacji oraz tworów politycznych". Gdy Hillary uzyskała poparcie radykalnie lewicowego senatora Berniego Sandersa, jej konkurenta w demokratycznych prawyborach, Trump tweetował: „Bernie Sanders wspierający oszukańczą Hillary Clinton to jak ruch Occupy Wall Street popierający Goldman Sachs". W starciu w republikańskich prawyborach z senatorem Tedem Cruzem wypominał mu, że brał pożyczki z Goldman Sachs, i pisał na Twitterze: „Goldman Sachs posiada go, a on zrobi wszystko, czego oni zażądają". Żona Teda Cruza Heidi przez kilka lat była wysokiej rangi menedżerem w Goldman Sachs, co wypominała jej część współpracowników Trumpa.

Po wyborach krytyka Goldmana oraz innych wielkich banków ze strony Trumpa jednak ucichła. Zmieniło się również podejście niektórych przedstawicieli wielkich instytucji finansowych do nowego prezydenta. Jeszcze we wrześniu 2016 r. Lloyd Blankfein twierdził, że „przeraża go" pomysł dania Trumpowi dostępu do walizki z kodami nuklearnymi. W grudniu mówił już jednak, że Trump to „mądry facet". – Pan Trump może się okazać o wiele lepszym prezydentem niż każdy inny, kto byłby na jego miejscu – przekonywał prezes Goldman Sachs. Jak widać, kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami, a prezesi wielkich banków nie czują urazy za wiecową retorykę.

O tym, że Trump nie będzie prowadził wojny przeciwko Goldmanowi, można się było przekonać, przyglądając się jego pierwszym nominacjom. Kluczowe stanowisko sekretarza skarbu dostał Steven Mnuchin, który pracował w Goldmanie w latach 1985–2002 i był nawet w tym banku partnerem, by później zarządzać funduszami hedgingowymi i produkować hollywoodzkie megahity. (Robert Mnuchin, ojciec sekretarza skarbu, to też weteran bankowości inwestycyjnej. Pracował w Goldman Sachs od 1957 r.). Zanim został nominowany na sekretarza skarbu, odpowiadał za finanse podczas kampanii wyborczej Trumpa, de facto ratując ją przed upadkiem. Steve Bannon, główny strateg Białego Domu i jeden z twórców sukcesu wyborczego Trumpa, był w latach 80. bankierem inwestycyjnym w Goldman Sachs specjalizującym się fuzjach i przejęciach. (Wcześniej służył w Marynarce Wojennej USA, gdzie doszedł do stopnia porucznika i stanowiska specjalnego asystenta szefa operacji morskich.) Gary Cohn, dyrektor Narodowej Rady Ekonomicznej przy prezydencie USA, był do niedawna dyrektorem operacyjnym Goldman Sachs, czyli de facto numerem dwa w tym banku. Niektórzy wskazywali, że zgodził się przyjąć nominację od Trumpa, bo znudziło mu się czekanie, aż Blankfein przejdzie na emeryturę i zwolni fotel prezesa. Inwestorzy, widząc te nominacje, mogli uznać, że nowa administracja krzywdy bankowi nie zrobi...

Kadry decydują o wszystkim

Goldman Sachs może się pochwalić wieloma politycznymi prominentami, którzy byli lub są jego pracownikami. W grupie tej, poza Mnuchinem, znalazło się czterech amerykańskich sekretarzy skarbu: Henry Fowler (1965–1969), Robert Rubin (1995–1999), Larry Summers (1999–2001) i Henry Paulson (2006–2009), który w latach 1999–2006 był prezesem Goldman Sachs. Byłymi pracownikami Goldmana są również Neel Kashkari, wysoki urzędnik Departamentu Skarbu za Paulsona, odpowiedzialny za program pomocy dla banków TARP, William Dudley, szef oddziału Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku, a także Gary Gensler, przewodniczący amerykańskiego organu regulacyjnego CFTC. Spośród europejskich decydentów dla Goldman Sachs pracowali m.in.: Mario Draghi, szef Europejskiego Banku Centralnego (od 2011 r.), Mark Carney, prezes Banku Anglii (od 2013 r.), a wcześniej szef Banku Kanady (2008–2013), Mario Monti, były premier Włoch (2011–2013), a wcześniej komisarz europejski (1995–2004), Lucas Papademos, były premier Grecji (2011–2012), a wcześniej wiceprezes EBC (2002–2010) i szef Banku Grecji (1994–2002), czy też Romano Prodi, były premier Włoch (1996–1998 i 2006–2008), będący też byłym przewodniczącym Komisji Europejskiej (1999–2004). Jose Manuel Barroso, inny były szef KE (2004–2014) i zarazem były premier Portugalii (2002–2004), pracuje w Goldmanie od listopada 2016 r. Ten bank zatrudniał też przez jakiś czas byłego polskiego premiera Kazimierza Marcinkiewicza (2005–2006). Tak silne związki kadrowe między Goldmanem a światem polityki oraz bankowości centralnej są od wielu lat pożywką dla teorii spiskowych. Jak to się więc stało, że chętnie odwołujący się do spiskowego myślenia prezydent Trump zasilił swoją administrację ludźmi z tego banku?

Roger Stone, znany republikański strateg, doradzający jeszcze Nixonowi, pytał jakiś czas temu Trumpa, czemu wybiera do swojej ekipy ludzi z Goldman Sachs. – To naprawdę, naprawdę mądrzy ludzie. Jeśli ktoś nie uważa, że to ja będę kreował politykę, a oni ją wykonywali, ten nie rozumie, dlaczego ich zatrudniłem – odpowiedział mu obecny prezydent. Polityczny strateg wskazuje, że Trump, dobierając sobie współpracowników i nadzorując ich pracę, zachował swój dawny biznesowy styl kierowania. – Trump przez całą swoją karierę dobrze oceniał ludzkie charaktery i wybierał nadzwyczajnych ludzi, którzy z nim pracowali. Później ich wspierał. On zawsze operował w ten sposób w biznesie i to działało na jego korzyść. Jednocześnie zawsze dawał do zrozumienia, że program jest jego i cele są jego. Myślę, że mamy teraz do czynienia z tym samym podejściem – uważa Stone.

– Choć politycy uwielbiają publicznie atakować Goldman Sachs, to gdy potrzebują, udają się do tego banku, by skorzystać z jego doświadczenia dotyczącego rynków kapitałowych i wypełnić jego pracownikami wakaty w administracji – przyznaje w rozmowie z agencją Bloomberg Mark Williams, wykładowca Uniwersytetu Bostońskiego i zarazem autor książki o upadku banku Lehman Brothers.

Niezależnie od motywów, jakimi kierował się Trump, sięgając po ludzi z Goldman Sachs, inwestorzy będą uważnie przyglądali się temu, jak nowa administracja zabierze się do zmian w regulacjach finansowych. Goldman jest powszechnie uznawany za bank, który może najmocniej zyskać w wyniku poluzowania ustawy Dodda-Franka lub zastąpienia ją bardziej liberalnym aktem legislacyjnym. Bank ten dosyć wolno dostosowywał się do niektórych z jej punktów, co zdaniem części analityków mogło być grą na czas. Grą, która po zmianie administracji oraz układu sił w Kongresie może się wreszcie opłacić. Rosną więc prognozy zysku Goldman Sachs. – Wielokrotnie dowiedli, że są zdolni znaleźć się na szczycie zarówno za demokratycznych, jak i republikańskich administracji, w czasie hossy i bessy. I tak jest również tym razem – przekonuje Williams.

[email protected]

Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi
Gospodarka światowa
Turcja skorzysta na zwycięstwie rebeliantów
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Pekin znów stawia na większą monetarną stymulację gospodarki
Gospodarka światowa
Odbudowa Ukrainy będzie musiała być procesem przejrzystym