Tak wielkich zmian cen i rentowności, jakie miały miejsce do tej pory, nie widzieliśmy nigdy w ostatniej historii. Jeszcze 9 marca rentowność dwuletnich papierów skarbowych USA znajdowała się na poziomie 5 proc., niesiona kolejnymi informacjami dotyczącymi dalszych podwyżek stóp przez Fed i braku ich obniżek w 2023 r. W środę 15 marca w południe rentowność tych samych papierów kształtuje się na poziomie 3,75 proc.!
Zmienność jest przeogromna, a mówimy o rynku, który jest kluczowy dla banków, funduszy emerytalnych, rządów itd. Zdaje się, że trwa pogoń za obligacjami na rzecz ryzykownych aktywów, jak akcje, aby kupić je po jak najlepszej cenie. Był run na bank, obecnie jest run na obligacje. Niemniej jednak to, czy obecna pogoń ma sens, zostanie wyjaśnione dopiero przy okazji decyzji EBC oraz Fedu. Inflacja nie zniknęła, a wręcz przesiąkła głęboko do gospodarki i problemy w sektorze bankowym jej nie zmniejszą. Dopiero strach o jutro, czyli o pracę, jest w stanie to zrobić. Zatem być może obecnie obserwowane wyścigi w zakupach obligacji są przejściowe, ponieważ banki centralne nadal będą podnosić stopy procentowe.
W takiej sytuacji jest szansa na to, że ceny się unormują, zmienność nieco spadnie, ale zapoczątkowany nowy trend może być kontynuowany. Wtedy przejdziemy do typowo obligacyjnej fazy cyklu koniunkturalnego.