W I kwartale wzrost gospodarczy w Chinach wyhamował do 7,7 proc. z 7,9 proc. Dane zaskoczyły. Oczekiwano wzrostu PKB o 8 proc. Innym rozczarowaniem było spowolnienie dynamiki produkcji przemysłowej. W marcu ukształtowała się ona na poziomie 8,9 proc. rok do roku wobec 9,9 proc. w lutym.

W danych z Chin martwią nie tyle same cyfry, co tendencje, które one pokazują. Powszechnie oczekiwano, że dołek w tamtejszej gospodarce miał miejsce w IV kwartale 2012 r., po czym nastąpi odbicie. Ten scenariusz okazał się nietrafiony. Dodatkowo nie jest też oczywiste, czy dołek koniunktury przesunął się tylko o 3 miesiące, a nie np. o pół roku. Innym problemem jest to, że walczące z bańką na rynku nieruchomości Chiny nie mogą sobie pozwolić na proste stymulowanie słabnącego wzrostu gospodarczego. Państwo Środka przysparza jeszcze więcej zmartwień. Tym głównym jest to, że słabnący wzrost gospodarczy nakłada się na zadyszkę amerykańskiej gospodarki oraz niepokojące sygnały płynące ze strefy euro, które stawiają pod dużym znakiem zapytania ożywienie w Europie w drugiej połowie roku. W tej sytuacji pozytywny scenariusz dla światowej gospodarki, jaki jeszcze mógł być rysowany przed miesiącem, staje się coraz bardziej mglisty. Co ciekawe, obserwując zachowanie głównych światowych parkietów, w tym przede wszystkim bijących kolejne rekordy indeksów w USA, nie widać najmniejszego strachu czy chociażby zaniepokojenia. Rynki akcji bezkrytycznie wspinają się po tej ścianie strachu wierząc, że wszystko będzie dobrze.

Jednak nie będzie. Pogarszające się fundamenty w zestawieniu z rekordami i wykupieniem indeksów na Wall Street, muszą sprowokować silniejszą realizację zysków za oceanem, co pociągnie w dół indeksy w Europie. Również w Warszawie. Dlatego ryzyko spadku poniżej psychologicznego poziomu 2300 pkt WIG20, szczególnie jeżeli uwzględnimy dotychczasową słabość polskiego rynku akcji, wydaje się spore. Jednak już sam potencjał spadkowy nie jest przesadnie duży. Polskie akcje są relatywnie tanie, a na świecie, pomimo pogarszających się fundamentów, nie ma zbyt dużego ryzyka trwałej zmiany trendu na spadkowy. Nie jest wykluczone, że po zakończeniu koniecznej korekty na globalnych rynkach akcji, GPW będzie wyróżniającym się parkietem w drugiej połowie roku.