Piotr Neidek, DM mBank

Poniedziałek na Wall Street ponownie okazał się udany dla obligatariuszy długoterminowych papierów. Ceny trzydziestolatek zyskały niespełna 0.5% i są o krok od wbicia się w styczniowe ekstrema. W ostatnich dniach bondy nie zdołały kontynuować spadkowej fali, w ramach której udało się przełamać zeszłoroczną podłogę. Pojawiło się zjawisko typu overlap i coraz wyraźniej uwidacznia się fake czyli fałszywe wybicie. Wszystko to sprawia, że z bezpiecznej przystani napływają niekorzystne dla akcjonariuszy sygnały i jeśli aprecjacja na rynku obligacji dalej będzie postępować, wówczas DJIA jak i S&P500 prawdopodobnie zaczną testować marcowe minima. Tego typu scenariusz mógłby uderzyć w pozostałe światowe giełdy, w tym należące do grona emerging markets. Nieciekawie prezentuje się brazylijski parkiet, gdzie od miesiąca trwa korekta a wczorajsza deprecjacja indeksu Bovespa doprowadziła do naruszenia lokalnego wsparcia. Indeks ten wprawdzie wciąż broni się na linii szyi klasycznej, podażowej formacji G&R i jeśli w najbliższym czasie benchmark zamknie się poniżej 63.7k, wówczas trwająca korekta otrzyma zielone światło do dalszej deprecjacji. Zachowanie się Bovespy nie jest bez wpływu na WIG, który wprawdzie podąża własnymi drogami, niemniej przynależność do grona emerging markets sprawia, że trendy oraz ekstrema lubią się pokrywać ze sobą. To co łączy obecnie te dwa indeksy to chociażby fakt, iż każdy z nich znajduje się poziomach, na których był już w październiku 2007.r. Jeżeli zatem z Sao Paulo popłynie SELL by H&S, wówczas nad Wisłą ma prawo ponownie się zaczerwienić. A jak na razie byki z Książęca 4 bronią się przed mocniejszą korektą, która wprawdzie postępuje, lecz nie jest tak widoczna na wykresie jak życzyliby sobie tego uczestnicy rynku. Małe i średnie spółki utknęły pod oporami, Indeks Cenowy ma aktywne sygnały sprzedaży i jedynie WIG20 dumnie spogląda na warszawski parkiet z marcowych szczytów wyglądając swojego największego sprzymierzeńca ostatnich dni czyli EURPLN. Wczoraj złoty ponownie się umocnił i jest o krok od przełamania 4.25. Gdyby udało się zamknąć tydzień poniżej 4.25 wówczas indeks blue chips otrzyma zgodę na ruch w okolice 2550 a WIG pozwolenie na zaatakowanie historycznych szczytów. Pytanie tylko kiedy miałoby to nastąpić: w ramach bieżącego impulsu czy dopiero po ponownym cofnięciu się rynku na południe?

Piotr Kuczyński, DI Xelion

W tej sytuacji otwarte było pole do jakiejś korekty, szczególnie, że przed rozpoczęciem sesji na Wall Street indeksy w Europie (niezbyt mocno) spadały. Znaleziono sobie tam pretekst w postaci szczytu ministrów finansów grupy G-20, który to szczyt wyprodukował komunikat bez zapewnienia o zwalczaniu protekcjonizmy. Nędzny to pretekst, bo przecież wiadomo, wszyscy to wiedzą, że w USA po dojściu Donalda Trumpa do władzy protekcjonizm pod hasłem „America first!" będzie rósł. Skoro wszyscy to wiedzą to jak komunikat G-20 może coś zmienić? Wall Street rozpoczęła dzień od nieznacznych spadków, a potem przez kilka godzin indeks S&P 500 trzymał się blisko poziomu neutralnego. W połowie sesji niedźwiedzie zaczęły spychać indeksy, ale widać było gołym okiem, że poważnej korekty nie sprokurują. I tak rzeczywiście się stało – S&P 500 stracił jedynie 0,2%. Na naszym rynku walutowym w poniedziałek od rana panował spokój. Kursy walut zmieniały się nieznacznie. Dziwnie zachował się rynek po godzinie 16:00. Wtedy to już w pełni handlowali Amerykanie, a nasz rynek stawał się coraz płytszy. Najwyraźniej ktoś z tego skorzystał spychając w dół kursy. EUR/PLN, USD/PLN i CHF/PLN straciły ponad pół procent, a na wykresach widać, że kontynuowany jest średnioterminowy trend spadkowy. Krótkoterminowy boczny się zakończył. Na GPW rozpoczęliśmy w poniedziałek tydzień, który powinien pokazać nam prawdę o rynku akcji. Przypominam, że miniony przebiegł pod dyktando „byków" z wygenerowaniem mocnego sygnału kupna (wybicie z flagi). Początek sesji był niezachęcający. Obóz byków „odpuścił" walkę, a (nieduże) spadki indeksów na innych giełdach zachęciły podaż na blue chipach. Indeks WIG20 systematycznie się osuwał (mimo, że na zagranicznych giełdach panował totalny spokój) – tracił już nawet 1,2%. MWIG40 trzymał się blisko poziomu neutralnego. Końcówka sesji była dużo lepsza. Zaczęło się kupowania tańszych akcji, dzięki czemu strata WIG20 została zredukowana prawie o połowę – indeks stracił 0,68%. MWIG40 stracił jedynie 0,08%. Była to normalna sesja korekcyjna, po której sygnały kupna nadal obowiązują.