Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
W piątek na zachowanie Wall Street mógł wpłynąć przede wszystkim rynek obligacji, czyli ich rentowność. Na zachowanie tego rynku wpłynąć zaś powinien był miesięczny raport z rynku pracy, który został opublikowany (jak zwykle w pierwszy piątek miesiąca). Nie do końca tak się stało.
Dowiedzieliśmy się, że zatrudnienie w sektorze pozarolniczym we wrześniu wzrosło o 134 tys. (oczekiwano 180 tys.). Uzupełnieniem było zatrudnienie w sektorze prywatnym – wzrosło o 121 tys. (oczekiwano 185 tys.). Stopa bezrobocia jest zdecydowanie mniej istotna, ale odnotujmy, że wyniosła 3,7% (oczekiwano 3,8%) – najmniej od 49 lat. Ostatnio inwestorzy zwracają też baczną uwagę na wzrost płac, bo im będzie wyższy tym większe będzie prawdopodobieństwo wzrostu inflacji i szybszego tempa podwyżki stóp. Płaca za godzinę wzrosła o tak jak oczekiwano o 2,8% r/r.
Słabe dane? Ależ skąd! Weryfikacja danych z poprzedniego miesiąca podniosła te dane tak mocno, że dodane do liczb z września dawały wzrost zatrudnienia w przekroju dwóch miesięcy. Poza tym huragan, który zaatakował Wschodnie Wybrzeże USA we wrześniu znacznie dane zniekształcił.
Najczęściej (po szalonych harcach tuż po publikacji raportu z rynku pracy) rynek akcji kończy dzień z niewielkimi zmianami indeksów. Zdecydowanie częściej publikacja raportu wpływa mocno na zachowanie rynku walutowego.
Tym razem rynek walutowy praktycznie nie zareagował, a indeksy spadły. Jak zwykle w końcówce skala spadków została wyraźnie zredukowana, ale i tak NASDAQ wyrysował formację podwójnego szczytu zapowiadającą większe spadki. Powodem zniżki były ciągle wzrosty rentowności obligacji. Nie wykluczam, że w wzroście widać chińska rękę.