Przewrotnie można powiedzieć, że gdyby nie Amerykanie, to wtorek byłby czwartą spadkową sesją z rzędu dla indeksu dużych spółek. Na to wskazywał przebieg handlu na GPW od początku sesji do momentu, w którym do gry weszli inwestorzy zza oceanu. Brak istotnych odczytów makroekonomicznych oraz rosnące rentowności włoskich obligacji spychały WIG20 na południe i w okolicy godziny 14 pogłębiał on poniedziałkowy dołek, dołączając do słabych mWIG40 i sWIG80. Otwarcie sesji na Wall Street, po którym S&P 500 i Nasdaq od razu ruszyły w górę, podziałało mobilizująco na nasz segment dużych spółek. Najbardziej, bo ponad 2 proc., zyskiwały po południu Cyfrowy Polsat, PGNiG, PKN Orlen, Pekao i Lotos, a zamykające tabelę LPP, Energa i mBank traciły relatywnie dużo mniej. Efekt końcowy był taki, że WIG20 zyskał we wtorek 1,2 proc. i zakończył dzień na poziomie 2251 pkt. Długi, biały korpus dziennej świecy zakrywa niemal w całości swój czarny odpowiednik z poniedziałku. Można więc powiedzieć, że negatywna wymowa pierwszej sesji tygodnia została zneutralizowana.
Szkoda tylko, że w ślad blue chips nie poszły „misie". Indeksy średnich i małych spółek kontynuowały we wtorek spadkowe tendencje. Wskaźnik mWIG40 zanotował czwartą spadkową sesję z rzędu (spadł o 0,9 proc., do 4025 pkt), a sWIG80, choć wzrósł, pogłębił dołek bessy do 11 336 pkt. Na szerokim rynku 41 proc. spółek kończyło dzień na minusie, a 36 proc. na plusie. Co najmniej roczne maksimum notowań wyznaczyły cztery spółki (Berling, CNT, IMCompany i Projprzem), a analogiczne minimum aż 15 (m.in. Braster, Play i Ursus). Wartość obrotów nie była we wtorek zawrotna i wyniosła 706 mln zł. Ponad jedną trzecią tej kwoty wypracowały tylko trzy spółki: PKN Orlen, PZU i CD Projekt. Ta ostatnia jest w kiepskiej kondycji (w poniedziałek papiery potaniały 10,5 proc.). Od szczytu z końca sierpnia papiery potaniały bowiem o 26 proc., co z technicznego punktu widzenia oznacza, że na wykresie kursu akcji producenta „Wiedźmina" panuje już bessa.