Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
Wall Street w środę mogła podjąć decyzję, czy szeroki rynek idzie w kierunku południowym (wskazanym w końcówce minionego tygodnia), czy jednak przesuwa się w kierunku rekordowych poziomów.
Wtorkowe wypowiedzi prezydenta Trumpa na temat rozmów z Chinami (Chiny nie są gotowe do rozmów według prezydenta) nie miały już wpływu na nastroje. Pojawiła się jednak wypowiedź przedstawiciela chińskiego ministerstwa finansów, który stwierdził, że jest „nieco bardziej" optymistycznie nastawiony do dobrego zakończenia rozmów handlowych z USA. Stwierdził też, że obie strony są tak gospodarczo powiązane, że wojna handlowa zupełnie im się nie opłaca. W kalendarium w środę pojawiły się dwa raporty makro, które zazwyczaj nie wpływają na zachowanie rynków. Tym razem też tak było. Odnotujmy, że inflacja PPI wzrosła o 0,2% m/m i 2,6% r/r (oczekiwano odpowiednio 0,2/2,8%). Zapasy w hurtowniach wzrosły w sierpniu o 1% (oczekiwano wzrostu o 0,8%). Wall Street rozpoczęła sesję od spadku indeksów, które potem systematycznie były kontynuowane. Na dwie godziny przed końcem sesji (kiedy najczęściej gracze zaczynają kupować akcje po przecenie) NASDAQ tracił już ponad dwa procent, a S&P 500 spadał już o blisko trzy procent. Tym razem większy popyt nie zaatakował, co wzbudziło taką panikę i w końcówce sesji spadki podwoiły się. S&P 500 stracił 3,29%, a NASDAQ 4,08%.
Powstaje pytanie: skąd ta przecena? Jeszcze kilka dni temu wypowiedzi przedstawicieli chińskiego ministerstwa finansów doprowadziłyby do wzrostu indeksów. Tym razem gracze zupełnie je zlekceważyli. Jedynym wytłumaczeniem był mocny wzrost rentowności obligacji. Nie wykluczam, że Chiny mają w tej zwyżce od pewnego czasu spory udział... Faktem jest, że wróciły po prostu do poziomu z poniedziałku, więc skąd ten strach? Wydaje się, że po prostu inwestorzy nagle nie wytrzymali presji złych informacji.
Najmocniej spadały spółki z sektora FAANG, a przecena tego sektora jest śmiertelnie groźne dla funduszy inwestycyjnych. W wielu ich portfelach 30% zawartości to właśnie te spółki. GPW w środę rozpoczęła sesję neutralnie, ale jak tylko gracze zobaczyli, że osuwają się indeksy na innych giełdach to i WIG20 zaczął spadać. Przed południem tracił już ponad jeden procent. Dla odmiany tym razem mWIG40 zyskiwał. W okolicach pobudki w USA podaż zaatakowała i zepchnęła indeks na sesyjne minima. W podobnym czasie zaczęły się osuwać indeksy na innych giełdach. Potem było już tylko gorzej. Spadkowy początek sesji na Wall Street i dwuprocentowe spadki na indeksach europejskich tak wystraszyły graczy w Polsce, że WIG20 stracił aż 2,4%. Dużo spokojniej było na indeksach mniejszych spółek (mWIG40 stracił 0,72%, a sWIG80 0,41%). Wszędzie jednak po tej sesji obowiązywały sygnały sprzedaży.
Wczorajsza przecena w USA i dzisiejsza w Azji da paliwo niedźwiedziom, więc sesje rozpoczną się od spadku indeksów, ale w drugiej części dnia powinno pojawić się czekania na odbicie w USA (bardzo prawdopodobne po wczorajszej panice), co może pomóc bykom w Europie. Pamiętać jednak trzeba, że na indeksie XETRA DAX utworzona została formacja RGR co zapowiada zmianę średnioterminowego trendu na spadkowy.