Wtorkowa sesja na Wall Street zakończyła się solidnymi spadkami. Indeks S&P500 zanurkował o 3,2 proc., a Nasdaq Composite nawet o 3,8 proc. W przypadku tego pierwszego indeksu to dopiero piąty raz w tym roku, by spadał on w ciągu jednej sesji o ponad 3 proc. Co więcej tak słabej sesji w grudniu w ciągu ostatnich 25 lat nie było od 2008 r. - na to wskazują dane udostępnione na Twitterze przez Charlie'ego Bilello, szefa działu analiz w Pension Partners. Przyczyna zniżek na Wall Street to zdaniem analityków wzrost rentowności skarbowych obligacji USA o krótszym terminie zapadalności powyżej rentowności tych długoterminowych. - Rentowności 2-letnich instrumentów są wyżej niż 5-letnich. Odwrócenie części krzywej dochodowości obligacji skarbowych może też być sygnałem silniejszego spowolnienia gospodarczego w kolejnych latach i niższej inflacji - tłumaczył Marcin Lipka, analityk Cinkciarz.pl.
Jak to zwykle bywa, spadki na Wall Street przełożyły się na kiepski początek sesji w Warszawie. WIG20 tracił na starcie ponad 2 proc. i był tuż poniżej 2300 pkt. Jak sytuację oceniają analitycy i czego spodziewają się podczas dzisiejszej sesji?
Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
Wtorek w USA był dniem bez istotnych danych makro. Był to też dzień przed środowym zamknięciem rynków finansowych w USA - czczą w ten sposób pamięć zmarłego 30.11 prezydenta USA George'a H.W. Busha. To mogło już we wtorek spowolnić handel i zaszkodzić bykom.
Poza tym zaczęto głębiej spoglądać w amerykańsko-chińskie porozumienie zawarte podobno podczas kolacji na szczycie G-20 i okazało się, że prawie nic nie zostało zapisane z tego, o czym mówili Amerykanie. Nie ma na piśmie tego okresu 90. dniowego zawieszenia broni. Nie wiadomo nawet, kiedy ma się rozpocząć. Nie ma też nic o zniesieniu 40. procentowych chińskich ceł na amerykańskie auta. Zaczęło to wszystko wyglądać bardzo niepoważnie.
Wydawało się, że w trakcie dnia Amerykanie będą się starali wyjaśnić sytuację na froncie amerykańsko-chińskim, ale nic takiego się nie wydarzyło, więc (jak napisano w jednym z komentarzy) inwestorzy poczuli się okłamani przez polityków. Z Wielkiej Brytanii napływały informacje zgodnie z którymi „twardy Brexit" staje się bardziej prawdopodobny.