Interesująco prezentuje się MSCI World Index. Benchmark ukazujący ogólne trendy na rynkach światowych, dotarł do lokalnej strefy wsparcia. Reakcja popytu zarówno na lipcowe ekstrema jak i 38,2 proc. zniesienia ostatniej zwyżki, okazały się względnie pozytywne. Nadal jednak nie można wykluczyć, że celem dla niedźwiedzi jest dolne ograniczenie kanału, co oznaczałoby kontynuację korekty na światowych rynkach akcji.
Czwartkowa sesja nad Wisłą nie odbiegała od tego, co można było zaobserwować na europejskich parkietach. Początkowa wyprzedaż akcji została powstrzymana i w końcówce dnia byki odrabiały straty. Na wykresie WIG20 pojawiła się świeczka z długim, dolnym cieniem, co może pozytywnie przełożyć się na dzisiejszą sesję. Ze średnioterminowego punktu widzenia nadal jednak trwa konsolidacja, w ramach której brakuje klarownych sygnałów co do dalszego kierunku trendu. Ostatnie naruszenie poziomu 2300 pkt okazało się falstartem przez co byki zmuszone są do defensywy i obrony lokalnych wsparć. Z punktu widzenia kanału wzrostowego kluczowym zadaniem pozostaje utrzymanie 2220 punktów.
Z piekła do czyśćca
Kamil Cisowski, Dom Inwestycyjny Xelion
W godzinach porannych wiadomo było, że czwartkową sesję europejskie rynki otworzą na wyraźnych minusach, ale po otwarciu rynku kasowego przewaga podaży w godzinach przedpołudniowych była absolutna, wyprzedaż trwała nie tylko na giełdach akcji, ale też na rynku surowców, gdzie w kulminacyjnym momencie blisko czteroprocentowe przeceny notowały miedź i ropa. Część aktywów zanotowała pierwsze dołki jeszcze przed południem, na niektórych problem z wybiciem w górę przeciągał się jeszcze kilka godzin, ale finalnie przeceny zostały dość wyraźnie zredukowane – najsilniejszy spośród głównych indeksów IBEX stracił 0,76 proc., najgorszy CAC 40 2,43 proc. WIG20 spadł o 1,09 proc., mWIG40 o 1,38 proc., a sWIG80 o 0,87 proc. W najgorszym momencie sesji główny indeks znajdował się 20 punktów niżej, więc strata została zredukowana o niemal połowę. Popyt pokazał się m.in. na KGHM, który finalnie wybronił wsparcie na poziomie 170 zł, oddając tytuł najbardziej obciążającej WIG20 spółki Orlenowi (-3,60 proc.). W trudnym środowisku dobrze poradziła sobie telekomunikacja (Cyfrowy Polsat otwierał tabelę wzrostem o 2,32 proc., Orange zamknęło się 1,31 proc. wyżej) i technologia (przeszło procentowe wzrosty CD Projekt i Allegro).
S&P 500 zyskał 0,13 proc., a Nasdaq 0,11 proc., co z perspektywy porannej jest wynikiem fantastycznym. Rynek dobrze przyjął pozytywne dane z amerykańskiego rynku pracy (spadek tygodniowych wniosków o zasiłek z 377 tys. do 348 tys.), w czym można widzieć symptom pewnej ewolucji nastawienia w ostatnim czasie. W skrócie można ją opisać coraz częstszym pojawianiem się w mediach zapomnianego nieco terminu „stagflacja", odkurzonym m.in. z powodu obaw o dalsze działania chińskich władz, które mogą dalej zaburzać łańcuchy dostaw przy już niezdrowej sytuacji cenowej i słabnącym na świecie wzroście w III kwartale. Na razie wydaje się, że obawy o powtórkę z lat 70-tych są mocno na wyrost, przede wszystkim z uwagi na otoczenie na rynku pracy. W Europie bezrobocie w ogóle jest niskie, w USA powrót do normalności być może trwa dłużej od oczekiwań, natomiast takie wskaźniki jak liczba ofert pracy dość jednoznacznie wskazują na poprawę w kolejnych miesiącach. Pewne wątpliwości wzbudza także determinacja Fedu do tego, by z powodu inflacji podwyższać stopy pomimo niskiego wzrostu, co historycznie było najważniejszym problemem dla wycen głównych klas aktywów i miało bardzo negatywny efekt zarówno na akcje, jak i obligacje. Stare zasady polityki monetarnej nie są przestrzegane od lat, co sprawia, że ewentualny epizod stagflacyjny mógłby się wiązać z większym realnym, ale niższym nominalnym spadkiem cen aktywów.
Na razie nie może o tym być mowy o tyle, że głównymi ofiarami obaw o sytuację w Chinach (poza parkietami w Hongkongu i Szanghaju) są notowania surowców. Miedź testowała wczoraj poziomy niewidziane od kwietnia, ropa finalnie wyłamała lipcowe maksima. Sytuacja techniczna, w szczególności na „czarnym złocie" pozostaje nieciekawa, ale jesteśmy już w strefie silnego wyprzedania, z której może pozwolić wyjść werbalna interwencja któregokolwiek z ważniejszych członków OPEC (sugestia wstrzymania wzrostów produkcji) lub po prostu niskie dane o zapasach.