Bankowa zawierucha dotarła też na rynek walutowy

Bezpieczne przystanie znów mają wzięcie. Tym razem jednak zwrot w kierunku bezpieczeństwa wcale nie oznacza także umocnienia amerykańskiego dolara. To jest przede wszystkim czas franka szwajcarskiego oraz japońskiego jena.

Publikacja: 13.03.2023 21:00

Bankowa zawierucha dotarła też na rynek walutowy

Foto: Adobe Stock

Wydarzenia ostatnich dni, których głównym (anty)bohaterem jest system bankowy w Stanach Zjednoczonych, nie mogły oczywiście przejść bez echa na rynku walutowym. Tutaj również nadzieje są przeplatane strachem. Kto z tej batalii wyjdzie zwycięsko?

fot. w. kompała

Dolar nie taki pewny

Szybko zmieniające się nastroje rynkowe dobrze było widać w poniedziałek w przypadku głównej pary walutowej. Ta zaczęła notowania od mocnych wzrostów po informacjach o tym, że Fed znów zaangażuje się we wspieranie płynności sektora bankowego. W efekcie kurs EUR/USD dobił w pierwszej części dnia do poziomu 1,0740. Mało tego, na rynku pojawiło się przeświadczenie, że Fed po ostatnich wydarzeniach złagodzi swoje podejście do polityki pieniężnej i będzie to widać już na marcowym posiedzeniu. Do tej pory główne pytanie brzmiało, czy podwyżka stóp procentowych wyniesie 25 czy 50 pkt bazowych. Teraz pojawiły się głosy, że podwyżki nie będzie. Uważają tak m.in. analitycy Goldman Sachs.

– W opinii banku Goldman Sachs Rezerwa Federalna może wstrzymać się w marcu z podwyżką stóp i dokończyć cykl od maja, ale w tempie 25 punktów bazowych na posiedzenie, do lipca. To daleko idąca rewolucja w oczekiwaniach, biorąc pod uwagę, że jeszcze w zeszłym tygodniu rynki oczekiwały ruchu o 50 punktów bazowych, a cały cykl w tym roku miał wynieść 125 punktów bazowych – wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

Z jednej strony pojawiła się więc wiara, że Rezerwa Federalna faktycznie nieco spuści z tonu, co daje potencjał do osłabienia dolara, ale z drugiej strony na rynkach w poniedziałek i tak panował duży niepokój. To zaś teoretycznie działa na korzyść „zielonego”, który im dłużej trwała poniedziałkowa sesja, tym był coraz mocniejszy. Nie była to wielka ucieczka w kierunku dolara, co może też być wskazówką w kontekście kolejnych dni.

– Upadek SVB nie spowodował aprecjacji USD, wręcz przeciwnie – dolar amerykański w czwartek, a głównie w piątek (również za sprawą raportu NFP) uległ przecenie. To oznacza, że problemy sektora bankowego w USA powodują, że kapitał nie płynie do USD – czyli tym razem dolar nie jest walutą pierwszego wyboru. Dolar raczej traci z racji tego, że rynek zaczyna zmieniać swoją wycenę dotyczącą ścieżki stóp procentowych Fed. Zyskują tradycyjne „safe haven” – frank szwajcarski oraz japoński jen – mówi Łukasz Zembik, analityk Oanda TMS Brokers. Jak dodaje, całe zamieszanie ma też bowiem konsekwencje dla wspólnej europejskiej waluty.

– Widać już namacalne konsekwencje drastycznych podwyżek stóp w USA. Rynek z pewnością zastanawia się, czy wciąż „jastrzębia polityka EBC” (ale nadal mniej restrykcyjna niż polityka Fedu) nie doprowadzi do podobnych problemów na Starym Kontynencie. W piątek i poniedziałek mocno zyskiwał więc frank względem euro. Podobny ruch (spadkowy) był widoczny na USD/CHF. Kurs spadł do poziomu najniższego od początku lutego. Podobna tendencja zauważalna była na jenie japońskim, na którego popyt w ostatnich dniach mocno rośnie. Dynamicznie spadała para USD/JPY i EUR/JPY – zwraca uwagę Zembik.

Okazje na trudne czasy?

Nadszedł więc czas powrotu do bezpiecznych przystani? – Wydaje się, że największymi beneficjentami obecnej sytuacji mogą być dolar australijski, dolar nowozelandzki, jen oraz frank szwajcarski – uważa Daniel Kostecki, analityk CMC Markets. Jak dodaje, amerykańskie, ale już również i europejskie zamieszanie dotyczące sektora bankowego może powodować, że kapitał będzie chciał szukać alternatyw dla dolara czy euro.

– W tym momencie najwyższe oprocentowanie obligacji z grona głównych walut mają obligacje Nowej Zelandii, a następnie (pomijając USA i Europę) Australii. Co więcej, w tych krajach oczekiwania co do podwyżek stóp nie zostały tak bardzo złagodzone jak w USA czy strefie euro – uważa analityk. – Jen to zupełnie inna historia, ponieważ tutaj rynek może grać pod zmianę nastawienia banku centralnego i normalizację polityki monetarnej, co przy słabości USD może umocnić JPY. Frank również wygląda interesująco z punktu widzenia statusu bezpiecznej przystani oraz możliwej podwyżki stóp procentowych – mówi Kostecki.

Trzeba pamiętać, że sytuacja w najbliższych dniach może być bardzo dynamiczna i znów będziemy mieli podwyższoną zmienność, która jest zarówno szansą, jak i niebezpieczeństwem.

Forex
Metale szlachetne dojrzały do korekty?
Forex
Coraz więcej argumentów przemawia za mocniejszym dolarem
Forex
Czy dane z USA przedłużą umocnienie złotego?
Forex
Czy EBC w tym tygodniu da nowy impuls do zwyżek euro?
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Forex
Lepiej, ale wciąż to głównie straty
Forex
Na foreksie klienci wciąż głównie tracą, ale....