W I półroczu grupa Mo-Bruk wypracowała 111,6 mln zł przychodów i 45,6 mln zł zysku netto. W ujęciu rok do roku oba wyniki spadły odpowiednio o 15,1 proc. oraz o 18,2 proc. Spółka zapewnia jednak, że w jej podstawowym biznesie sytuacja pozostaje stabilna, gdyż rośnie zarówno wolumen odpadów do zagospodarowania, jak i stawki za ich przetworzenie. Jednocześnie tłumaczy, że o słabszych wynikach zadecydowała działalność polegająca na likwidacji tzw. bom ekologicznych. Z tego tytułu osiągnięto tylko 5,8 mln zł przychodów, podczas gdy rok wcześniej było to 30,8 mln zł. W III kwartale spółka spodziewa się już w tym biznesie około 17 mln zł wpływów.
„Nasz cel pozostaje niezmienny - chcemy pozostać liderem na atrakcyjnym rynku zagospodarowania odpadów przemysłowych, poszukując nowych obszarów związanych z odpadami” - komentuje cytowany w komunikacie prasowym Henryk Siodmok, prezes Mo-Bruku. Grupa w tym roku zamierza przeznaczyć na inwestycje 20 mln zł, a w przyszłym już 60 mln zł. W ich rezultacie chce osiągnąć wzrost mocy produkcyjnych na koniec 2023 r. o 148 tys. ton, z czego 140 tys. ton w biznesie zestalania i stabilizacji oraz 8 tys. ton w obszarze spalania.
Czytaj więcej
Henryk Siodmok, nowy prezes spółki, przekonuje, że zagospodarowywanie odpadów to cały czas opłacalny i perspektywiczny biznes. Ma pomysły na dalszą ekspansję grupy.
W związku z trwającym kryzysem energetycznym Mo-Bruk planuje sprzedaż mułów węglowych zlokalizowanych w należącym do spółki osadniku w Wałbrzychu. Firma posiada około 4 mln m sześc. tego surowca. Ponadto zamierza stać się samowystarczalna energetycznie. Do końca tego roku planuje zainstalować około 200 kW mocy fotowoltaicznej. Z kolei do połowy 2024 r. moc instalacji ma zwyżkować do ponad 2,5 MW, z czego większość będzie wytwarzana w jednostkach ORC (technologia wytwarzania energii), które będą przetwarzać ciepło odpadowe ze spalarni na energię elektryczną.
Mo-Bruk liczy też na wzrost popytu, w krajowym systemie energetycznym, na paliwo alternatywne RDF, które produkuje z frakcji palnej odpadów komunalnych i przemysłowych. „Mamy nadzieję, że obecny kryzys energetyczny zmieni otoczenie prawne na korzystne dla RDF. Obecnie paliwo alternatywne wykorzystuje w Polsce tylko sektor cementowy i zaledwie jedna elektrociepłownia” - twierdzi Siodmok. Jego zdaniem dużą szansą dla rozwoju tego biznesu może być ewentualny wzrost zapotrzebowania zgłaszany przez sektor energetyki cieplnej i zawodowej, w tym małych instalacji. „To, po pierwsze, może rozwiązać problem rosnących cen za odbiór odpadów komunalnych, ponieważ można je wykorzystać energetycznie, w bezpieczny sposób, a po drugie uniezależni nas od importu paliw” - uważa Siodmok.