– Mam nadzieję, że uda się nam doprowadzić przynajmniej jeden z naszych projektów do takiego etapu, by powiadomić o nim rynek. Będzie to oznaczało, że podpiszemy ze sprzedającym dokumenty, które będą oznaczały duże prawdopodobieństwo przejęcia tej spółki w tzw. najbliższym czasie – ujawnia „Parkietowi" Marek Łęcki, prezes sanockiego Stomilu, ale nie mówi, czy chodzi o list intencyjny, czy wiążącą ofertę kupna, czy inny dokument. Zaznacza, że jest to najbardziej zaawansowany z projektów, dotyczący przejęcia spółki o rocznych przychodach rzędu kilku milionów euro.

Ale Stomil ma też na oku kolejne cele. – To są międzynarodowe firmy, których obroty oscylują między kilkoma a kilkudziesięcioma milionami euro. Jest też jeden większy projekt. Jest to spółka mająca przychody ponad 100 mln euro – twierdzi Łęcki.

W jego ocenie ten ostatni projekt ma szansę być realizowany dopiero pod koniec tego roku lub na początku przyszłego. Prezes Stomilu nie chce podawać liczby planowanych przejęć, które mogą mieć miejsce w bieżącym roku. – Być może będzie więcej niż jedna akwizycja – mówi Łęcki, zaznaczając, że decyzje w tej sprawie każdorazowo poprzedzone są żmudnymi badaniami, wielostronnymi negocjacjami, w których osiągnięcie sensownego kompromisu dla stron jest podstawą dla możliwości zamknięcia transakcji. – Oczywiście nie wszystko zależy tylko od nas. W każdym projekcie akwizycyjnym mamy bowiem konkurentów, którymi są najczęściej międzynarodowe koncerny z branży – tłumaczy Łęcki.

Ile sanocka spółka giełdowa chce wydać na przejęcia. Tego Łęcki nie ujawnia. – Akwizycje będziemy realizować ze środków własnych i dostępnych linii kredytowych. Mamy też możliwość zwiększania naszego zadłużenia. Jeśli będzie potrzeba i uzasadnienie zrealizowania dużego projektu, to nie wykluczamy sfinansowania takiej akwizycji za pomocą emisji. Będzie to jednak raczej emisja obligacji niż podnoszenie kapitału – podkreśla Łęcki.

To właśnie m.in. ze względu na projekty akwizycyjne spółka nie zdecydowała się w tym roku na wypłacenie akcjonariuszom większej kwoty, niż przewiduje to polityka dywidendowa spółki. Zakłada ona przeznaczanie na dywidendę 40 – 60 proc. z wygenerowanego rok wcześniej zysku. W tym roku do podziału między akcjonariuszy Stomilu Sanok trafi blisko 16,84 mln zł, czyli po 0,64 zł w przeliczeniu na jedną akcję. – Aktualne otoczenie gospodarcze nie sprzyja temu, by wypłacać większą dywidendę. Poza tym okres spowolnienia gospodarczego tworzy szanse pozwalające zwiększyć swoją pozycję na rynku i udział rynkowy poprzez akwizycje. Chcemy mieć realną możliwość realizacji takich projektów i nad tym pracujemy – tłumaczy Łęcki.