Z propozycją, by złożyć wniosek o upadłość spółki, wystąpił największy akcjonariusz Zbigniew Stonoga. Zarówno w jego przypadku, jak i byłego prezesa Grzegorza Misiąga jest wiele wątpliwości. Komisja Nadzoru Finansowego na razie nie ujawnia żadnych szczegółów.
KNF radzi spojrzeć na firmę z NewConnect w szerszym kontekście. – Uboat-Line to przykład spółki źle zarządzanej i nie jest to jedyna taka spółka na naszym rynku. Akcjonariusze mogą i powinni podejmować działania w takich przypadkach, ale inne niż pan Stonoga – podkreśla Maciej Krzysztoszek z Biura Prasowego KNF. Dodaje, że inwestorzy mają wachlarz rozwiązań, od instrumentów nadzoru wewnętrznego przez radę nadzorczą po środki prawne.
Stonoga zarzuca Misiągowi niegospodarność i fałszowanie dokumentów. Sytuacji w spółce ma się przyjrzeć rewident. O jego powołaniu będzie decydować NWZA 5 marca. Kilkanaście dni temu Stonoga kupił od Misiąga pakiet akcji. Potem oferował je za pośrednictwem Facebooka, a następnie spółki AKukuKNF. Zrezygnował z tego, bo się okazało, że grozi mu pół roku więzienia (za sprawę niezwiązaną z Uboat-Line).
– Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Dziwić może natomiast całkowita bierność zarówno GPW, jak i KNF, w sytuacji gdy od kilku dni głównym kanałem informacyjnym na temat spółki stał się Facebook – uważa Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych.
SII podkreśla, że w czasie gdy na rynek trafiały różne informacje, były prezes pozbył się reszty swoich akcji. – Już pierwszego dnia po skierowaniu przez nas stosownego zawiadomienia do KNF, przesłanego także do wiadomości GPW, powinno dojść do zawieszenia obrotu akcjami do czasu wyjaśnienia stanu faktycznego – uważa SII.