Globalna ucieczka do wolności

Gdzieś przeczytałem niedawno to: gdy ktoś stał w 1950 roku na 102. piętrze Empire State Building na Manhattanie, to widział cały liczący się finansowo świat. Widział Financial District wraz z giełdą nowojorską, ulice z bankami i firmami brokerskimi oraz funduszami zarządzającymi pieniędzmi. Widział także statki wpływające i wypływające z największego portu handlowego świata. Dziś obraz świata jest zupełnie inny.

Publikacja: 07.01.2024 21:00

Ludwik Sobolewski, były prezes GPW i BVB, adwokat, autor książek i publikacji w mediach społeczności

Ludwik Sobolewski, były prezes GPW i BVB, adwokat, autor książek i publikacji w mediach społecznościowych, partner w Qualia AdVisory

Giełda nowojorska jest wciąż najważniejsza, ale Hongkong, Singapur czy Szenzen albo Szanghaj należą do tej samej kategorii. Statki nie przewożą głównie towarów wyprodukowanych w dawnej ojczyźnie wielkiego przemysłu, Ameryce, lecz w Chinach czy Indiach. Nawet najwyższy budynek stoi w Dubaju, a nie na Manhattanie.

Powstała też ogromna liczba wolnych stref ekonomicznych, stref podatkowych, wolnego handlu, wolnych portów, parków przemysłowych, obszarów procesowania eksportu i tym podobnych. Szacuje się, że takich jednostek na całym świecie jest obecnie około 5400. Najwięcej statków – by powrócić na chwilę do tego, co widział człowiek na 102. piętrze najsłynniejszego amerykańskiego drapacza chmur – pływa pod banderami Liberii, Panamy i Wysp Marshalla. Przecież nie dlatego, że te kraje są potęgami gospodarczymi.

Te enklawy biorą się z poszukiwania takich miejsc czy pasów transmisyjnych do robienia biznesu, w których nie obowiązywałyby „normalne” reguły. Normalne, czyli niemiłosiernie restrykcyjne i ograniczające wolność gospodarczą. Oczywiście te specjalne strefy nie są żadnymi obszarami anarchii czy – chciałoby się powiedzieć – wolnej amerykanki. Tam też obowiązują regulacje, tylko że ułatwiające życie przedsiębiorcy i kapitałowi.

Kilka lat temu byłem po raz pierwszy i jak dotąd jedyny w życiu w stolicy Mołdawii, Kiszyniowie. Głównie dlatego, że jako giełda papierów wartościowych w Bukareszcie mieliśmy znaczący udział w… jednej z dwóch giełd mołdawskich. To notabene dość częste, że w krajach, w których nie potrafiono zbudować lub warunki wewnętrzne wykluczały zbudowanie sprawnego rynku kapitałowego, tworzono więcej niż jedną platformę obrotu, tak jakby kolejna miała być remedium na niedostatki wcześniejszych. Tak właśnie namnożyło się giełd nie tylko w Mołdawii, ale też, przykładowo, w Ukrainie.

Spotkałem się wtedy między innymi z kierownictwem mołdawskiego banku centralnego. Padło pytanie, czy widzę jakiś sposób na to, by w Mołdawii powstał sensowny rynek kapitałowy. Powiedziałem, że teoretycznie szanse na to są żadne. Nie ma lokalnie potencjału do osiągnięcia takiej skali, by przedsiębiorcy interesowali się giełdą. Ale praktyka nie musi być zgodna z teorią, i widzę rozwiązanie. Polegałoby ono na uczynieniu z Mołdawii Luksemburga Wschodu, ale z liberalnymi regulacjami premiującymi przedsiębiorczość, uniezależnionymi od ograniczeń zawartych w coraz bardziej restrykcyjnych przepisach Unii Europejskiej. To miałoby zaś spowodować, że znaczące instytucje finansowe uznawałyby za służące ich interesom, by wbijać swe flagi w Kiszyniowie. Czyli safe harbour, strefa wolnego handlu i biznesu. Może nie Luksemburg, ale Dubaj Europy Wschodniej, jej najdalszego zakątka.

Taki pomysł zdezaktualizował się wskutek tego, że Mołdawia została zaproszona przez UE do negocjacji przedakcesyjnych wraz z Ukrainą. To spowoduje daleko idące upodobnienie porządku regulacyjnego w tym kraju do tego, co znamy z podwórka unijnego. To zresztą bynajmniej nie doprowadzi do jakiejkolwiek jakościowej zmiany na lepsze, jeśli chodzi o wolumeny transakcji finansowych w Mołdawii. Wielkość ma znaczenie. Mołdawia, Gruzja, państwa Bałkanów Zachodnich mają szanse na przyciągnięcie kapitału tylko wtedy, gdy stworzą u siebie inteligentne i sprytne małe odmienności, nie zaś wtedy, gdy staną się ścisłymi imitacjami tego, co funkcjonuje w dużych systemach gospodarczych i finansowych. Inaczej może to wyglądać w przypadku Ukrainy, choć nie radykalnie inaczej. Rządy i instytucje gospodarcze w krajach aspirujących do UE powinny się dobrze przygotować do wejścia do europejskiej Wspólnoty, zasięgając rady tych, którzy przeszli tę drogę w niedawnej przeszłości.

Niedawno Elon Musk wypowiedział się ze sceptycyzmem, a nawet bardzo krytycznie, o regulowaniu wszystkiego i w sposób jednolity jako o trybie postępowania zabijającym innowację i rozwój w biznesie. Ma rację, a to, że właśnie on to powiedział, stwarza niejaką nadzieję, nawet jeśli nie na zahamowanie tej tendencji, to przynajmniej na to, że coraz więcej wpływowych osób będzie propagowało alternatywny sposób regulowania gospodarki. Dobrze więc, że Musk powiedział to, co powiedział, choć przecież nie jest to nic szczególnie odkrywczego. Jest jednak być może tak, jak twierdzi Tai Lopez, a mianowicie, że kapitalizm osiągnął trzecią fazę swej ewolucji. Najpierw składał się przede wszystkim z fabryk, powstających u jego zarania. Potem nastąpiła era korporacji. A teraz mamy fazę „attention economy”. Taką, w której ogromną rolę odgrywają marki osobiste. Naśladujemy, inspirujemy się, kształtujemy poglądy i wdrażamy projekty, obserwując to, co mówią i robią autorytety biznesu. Autorytety, a w każdym razie ci, których się słucha i czyta w mediach.

Kultura atencji to może być dobra rzecz. Inaczej nadal będziemy mieć tylko warzywniak, czyli ustawę o rozwoju rynku, która ma tyle wspólnego z rozwojem rynku, co walec drogowy z samochodem sportowym.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie