Gdańska spółka nie zgadza się z interpretacją mówiącą, że należy daninę obliczać od całości turbiny (wraz z jej częścią techniczną, która jest najdroższa), a nie tylko jej części budowlanej.
Różne interpretacje to wynik chaosu prawnego, jaki wprowadziła ustawa o inwestycjach w elektrownie wiatrowe. – To jest sytuacja nie do przyjęcia, by podatkiem od nieruchomości obejmować elementy konstrukcji, które nie są związane z gruntem – stwierdził bez ogródek Jacek Kościelniak, wiceprezes ds. finansowych w Enerdze.
Chociaż spółka na większość swoich zapytań dostała odpowiedzi negatywne tj. nakazujące jej płacić podatek za nieruchomość od całości elektrowni wiatrowej, to nie godząc się z taką interpretacją wystąpiła na drogę postępowania administracyjnego. – Na razie płacimy cesarzowi, co cesarskie. Ale w przypadku uzyskania pozytywnego wyroku sądowego będziemy występować do gmin o zwrot nadpłaty wraz z odsetkami – dodał Kościelniak.
Dla gdańskiego koncernu płatność podatku od całej farmy to wydatek większy o kilkanaście milionów złotych.
Przypomnijmy, że w podobnym do Energi tonie wypowiadają się przedstawiciele Tauronu. Jedynie PGE – spośród spółek Skarbu Państwa – zadeklarowało płatność daniny od całości.