– To ambitny cel. Jego realizacja oznaczałaby, że sprzedajemy w Polsce więcej, niż rocznie konsumuje się w całej Estonii. Na pewno nie będziemy dążyli do przejęcia dużych udziałów w rynku w krótkim czasie – mówi Hando Sutter, prezes Eesti Energia.
Enefit powalczy najpierw o klientów z grupy małych i średnich przedsiębiorstw. Pierwsze kontrakty już czekają na podpisanie, choć Enefit od miesięcy stara się o koncesję na obrót prądem i gazem. Liczy na pozyskanie obu w tym roku.
Ekspansję nad Wisłą może ułatwić wyjście Francuzów z Polski. Dla Estończyków Polska jest też celem do inwestowania w wytwarzanie. Pytany o plany w tym zakresie prezes Eesti Energia wskazuje na możliwość budowania mikroźródeł wytwarzających prąd z odnawialnych źródeł energii dla klientów indywidualnych i przemysłowych. Tym ostatnim spółka może oferować także rozwiązania polegające na wdrożeniu jednoczesnej produkcji prądu i ciepła.
Esti zamierza też wspierać samorządy w zakresie budowania elektrociepłowni typu waste to energy (wykorzystujących śmieci jako paliwo – red.), a także inwestować w segment wytwarzania z wiatru, głównie z farm na lądzie. Sutter pytany o zainteresowanie projektami morskimi i ewentualne rozmowy z PGE i Polenergią, które szukają partnerów, zastrzega, że to temat na przyszłość.
– Na razie pochłania nas proces przygotowania części naszego biznesu opartego na odnawialnych źródłach do oferty na giełdzie w Tallinnie – podkreśla. Nie ujawnia jej wartości. Przyznaje, że przeprowadzenie IPO na estońskim parkiecie jest decyzją polityczną. Chodzi o przywrócenie płynności tamtejszej giełdzie. – Z realizacją naszych ambicji będziemy mogli przyspieszyć, kiedy przyciągniemy kapitał – miejmy nadzieję, że także od polskich inwestorów – dodaje Sutter. AWK