Tymczasem jednak mamy do czynienia tylko z umiarkowanymi temperaturami. Na giełdzie ceny energii poszły jednak w górę w obecnym tygodniu. Wpływ na to ma awaria podmorskiego kabla łączącego Litwę ze Szwecją. Nasi sąsiedzi, czerpiący energię przeważnie ze Skandynawii, ratują się energią sprowadzaną z Polski, która od momentu awarii zrobiła się tańsza o ok. 15 zł niż u nich.
W kolejnym tygodniu może być podobnie, o ile we wtorek nie ruszy połączenie NordBalt. – W przyszłym tygodniu dużo będzie zależało od tego, czy potwierdzą się nowe prognozy temperatury i wiatru. Od środy temperatura wzrośnie, a od wtorku zwiększy się generacja energii z wiatru. Sytuację będzie ratował import z Niemiec, gdzie zapowiadana jest wietrzna pogoda – uspokaja Michał Borg, starszy handlowiec w spółce Fiten.
Większe zwyżki mogą jednak mieć miejsce, o ile kabel łączący Litwę ze Szwecją nie ruszy w zapowiadanym terminie i zmienią się obecne prognozy pogody.
Czasowo zwiększony eksport z Polski nie zmienia ogólnego trendu. Ubiegły rok był już czwartym z rzędu, w którym nasz kraj był importerem energii netto. Z danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych wynika, że w 2017 r. kupiliśmy z zagranicy 6,75 TWh prądu, o 37 proc. więcej niż rok wcześniej. W minionym roku wyeksportowano z Polski niemal dwukrotnie więcej niż w 2016 r. (4,16 TWh). Ten trend może się utrzymać także w tym roku. Nasi producenci prądu będą mieli szansę zarabiać na eksporcie tylko w podobnych do obecnej awaryjnych sytuacjach na rynkach ościennych.