Indeks szerokiego rynku GPW spadał w czerwcu już trzeci miesiąc z rzędu. Nic w tym dziwnego. Inwestorzy wciąż obawiają się recesji, a szalejąca inflacja (wstępny odczyt za czerwiec 15,6 proc. wobec oczekiwanych 15,5 proc.) i pogarszające się dane makro (PMI dla polski wyniósł 44,4 pkt wobec oczekiwanych 48 pkt) utwierdzają ich w tych obawach. Bessa trwa, ale koniec czerwca dał promyk nadziei na poprawę sytuacji. Mowa o promyku widocznym na wykresach, a konkretnie – o wspominanej już tydzień temu formacji podwójnego dna.
W minionym tygodniu WIG nie pogłębił majowego minimum bessy – 52 140 pkt. Skorygował się lekko w górę, podchodząc w porywach do 54 699 pkt. Na horyzoncie pojawił się więc ważny opór w postaci średniej z 50 sesji (55 750 pkt), którego pokonanie otworzyłoby drogę do ostatniego lokalnego szczytu w bessie (57 914 pkt), który rozdziela oba dna. MACD zakręcił w górę pod linią 0, RSI rośnie w strefie neutralnej, a więc przestrzeń do krótkoterminowego umocnienia jest nadal całkiem duża. Trzeba przyznać, że WIG ma swoje motory napędowe. Potencjalne podwójne dno pojawiło się bowiem na wykresach m.in. PKO BP, Pekao, KGHM, Allegro, CCC, LiveChatu czy Grupy Pracuj. Sygnałem potencjalnego przesilenia było też liczne grono spółek, na wykresach których pojawiła się na ostatniej sesji czerwca świeca wewnętrzna – było ich aż 54. Ponadto w ostatnich dniach statystyki rocznych minimów i maksimów zaczęły się zrównywać, choć do niedawna zdecydowanie dominowały te pierwsze. Oczywiście są to tylko wstępne sygnały, które na ten moment mogą zapowiadać silniejszą korektę wzrostową, której ewentualne rozwinięcie uprawniałoby do poprawy nastrojów w szerszym horyzoncie czasowym.
Warto jednak odnotować, że oprócz obiecujących statystyk dotyczących spółek i podwójnego dna na WIG, korzystnie wyglądają też statystyki dla lipca. Średnia zmiana WIG w tym miesiącu wynosi plus 3,74 proc., co oznacza, że lipiec jest drugim po kwietniu z najlepszych dla GPW miesiącem w roku. Nawet gdy ze statystyk usuniemy wartości skrajne (wzrost o 37,5 proc. w lipcu 1994 r. i spadek o 9,1 proc. w lipcu 2022 r.), to średnia jest wysoka i wynosi plus 3 proc. Dodatnia jest także mediana zmian wynosząca 1,8 proc. A to dlatego, że na 31 lat w 13 przypadkach WIG spadał, w 17 rósł, a raz wyszedł na zero. Mamy więc 55-proc. trafność, co także przemawia na korzyść strony popytowej. Dodajmy na koniec, że średnia wzrostowych lipców to plus 9,5 proc., a średnia spadkowych to minus 3,5 proc. Relacja potencjalnego zysku do potencjalnej straty razem ze wspomnianą trafnością dają dodatnią wartość oczekiwaną. Statystyka i technika są więc po stronie byków. Pytanie – czy dadzą radę to wykorzystać?