– Aby uzasadnić wcześniejsze zwyżki na giełdzie, krajowa gospodarka musiałaby się wkrótce rozwijać w tempie ok. 6–8 proc. r./r., co zdaniem ekonomistów jest zbyt optymistycznym założeniem. Tym bardziej że dane o europejskich PMI wskazują na ryzyko recesji w strefie euro pod koniec bieżącego roku. Z kolei w USA, choć gospodarka pozostaje mocna, inwestorzy muszą zmierzyć się z pogorszeniem sytuacji fiskalnej oraz percepcją jastrzębiego Fed – wyjaśnia Kaźmierkiewicz.
Jego zdaniem korekcie długoterminowego impulsu wzrostowego na naszym rynku sprzyja także kalendarz. – Zauważalny już zwrot na GPW, któremu towarzyszy osłabienie złotego, wpisuje się w sezonowy wzorzec zmian WIG, który w miesiącach sierpień–wrzesień statystycznie zalicza swój najgorszy okres w roku. Krótkoterminowo podaży sprzyja również technika – WIG20 przełamał linię trendu wzrostowego, utracił wsparcie statyczne w okolicy 2130 pkt oraz dynamiczne w postaci wstęgi średnich EMA21-50. Dla losów tendencji wzrostowej kluczowa będzie zatem reakcja popytu w okolicach 1990 pkt, czyli lokalnego dołka z początku lipca – wskazuje analityk.
Zdaniem Michała Krajczewskiego, kierownika zespołu doradztwa inwestycyjnego w BM BNP Paribas Banku Polska, nie można wykluczyć pogłębienia przeceny w krótkim terminie, ponieważ krajowy rynek akcji podąża za korektą rynków zagranicznych.
– Wskazywanymi czynnikami ryzyka dla rynku akcji są rosnące rentowności obligacji skarbowych, ponadto na rynki rozwijające się niekorzystnie może wpływać słaba koniunktura w chińskiej gospodarce. Może to się przełożyć na korektę krajowych indeksów, a następnie ich konsolidację w kolejnych tygodniach – uważa Krajczewski. – W przypadku WIG20 najbliższymi wsparciami są poziomy ok. 2000 pkt, a następnie 950 pkt. Dla mWIG40 będzie to 5150 pkt oraz 5000 pkt, a dla sWIG80 to 21 tys. pkt – wskazuje ekspert.
Rynkowa gra pod wybory
Nie bez znaczenia dla postrzegania krajowego rynku akcji są zaplanowane na październik wybory parlamentarne. Zdaniem Marcina Materny, dyrektor biura analiz BM Banku Millennium, opcja zmiany władzy w naszym kraju jest rozgrywana przez inwestorów już od początku tego roku. – To, czy będziemy mieć euforię na rynku wynikającą ze zmiany władzy, czy raczej problem konstytucyjny niż fetowanie zmiany, będzie zależeć od ostatecznego wyniku i skali przewagi jednej ze stron ze spolaryzowanej obecnie sceny politycznej. Potencjalne punkty zapalne to ewentualne protesty wyborcze i kwestia tego, kto je będzie rozpatrywać. Opozycja, jeśli przegra wybory, może nie uznać decyzji sędziów z kwestionowanej izby Sądu Najwyższego, tym bardziej że – inaczej niż w trakcie wyborów prezydenckich – ma ku temu więcej argumentów (wyroki sądów europejskich). Zaskoczeniem mogą być też transfery pomiędzy partiami tuż po wyborach. Nawet sama kwestia możliwości utworzenia nowego rządu może się okazać – zakładając, że obecne sondaże wskazują wynik wyborów – sporym problemem – zauważa Materna. – Nowa władza (przy założeniu, że zmieni się tworząca ją opcja polityczna), nie mając wpływu na czołowe instytucje państwowe i przy nieprzyjaznym nastawieniu prezydenta, może mieć niewielkie pole do działania, co nie spodoba się z pewnością inwestorom zagranicznym. Po ewentualnej zmianie rządu może też wyjść na jaw prawdziwa kondycja budżetu (np. wymuszająca podwyżki podatków czy gwałtowny wzrost deficytu budżetowego) – dodaje.
Zdaniem eksperta nie można też wykluczyć, że Rada Polityki Pieniężnej w obliczu wciąż wysokiej inflacji nagle zmieni nastawienie do polityki pieniężnej (obecnie członkowie RPP z nadania opozycji silnie naciskają na kolejne podwyżki stóp), co byłoby negatywnym czynnikiem dla giełdy. Nie należy wykluczyć też kolejnej kadencji obecnie rządzącej partii. – Jako że jesteśmy już po silnych wzrostach cen akcji od jesieni ubiegłego roku, a na rynkach światowych nastroje raczej nie są zbyt optymistyczne, nie spodziewam się w obliczu wyżej opisanych czynników ryzyka kontynuacji gry na wynik wyborczy. Potencjalnie uznawany za korzystny dla giełdy rezultat został moim zdaniem już uwzględniony w cenach, a ryzyko związane z samymi wyborami czy kolejnymi tygodniami po plebiscycie – jeszcze nie – twierdzi Materna.