Pomimo pogarszającego się klimatu dla produkcji energii z węgla w Unii Europejskiej polska energetyka – oparta głównie na czarnym paliwie – w tym roku radzi sobie zaskakująco dobrze. Zdaniem analityków w II półroczu nie powinno jeszcze dojść do przesilenia w branży, bo sprzyjające spółkom energetycznym trendy rynkowe będą kontynuowane. Jednak w dalszej perspektywie rosnące koszty emisji CO2 spowodują, że czarna energia stanie się dla firm zbyt dużym ciężarem. Dlatego odliczanie do wielkiej reformy, która zdejmie z koncernów ciężar w postaci aktywów węglowych, już się rozpoczęło.
Pozytywne zaskoczenie
Lepsze od oczekiwań wyniki finansowe grup energetycznych na początku 2021 r. spowodowały, że branża wróciła do łask inwestorów giełdowych. Sektorowy indeks WIG-energia od stycznia zyskał już niemal 30 proc. Od dołka z marca 2020 r., kiedy gospodarka nagle stanęła z powodu pandemii, wartość indeksu wzrosła o ponad 160 proc. Notowania firm energetycznych napędzają przede wszystkim zapowiedzi oddłużenia państwowych koncernów i przeniesienia elektrowni węglowych do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego.
– Obecnie trwa wyczekiwanie na szczegóły dotyczące transakcji wydzielenia aktywów węglowych do NABE. Sama transakcja może nastąpić najwcześniej w przyszłym roku. Oczekuję, że do tego czasu koncerny będą opóźniać ponoszenie części nakładów inwestycyjnych, co powinno korzystnie wpływać na ich sytuację bilansową – twierdzi Michał Kozak, analityk Trigon DM.
Przyznaje jednocześnie, że początek tego roku okazał się dla branży energetycznej udany. – Lekko pozytywnie zaskoczyły spółki: PGE i Tauron, natomiast lekko negatywnie Enea, gdzie można było oczekiwać nieco lepszych wyników w biznesie wytwarzania i w dystrybucji. II półrocze nie powinno przynieść znaczących zmian w branży, lecz raczej kontynuację trendów z I połowy roku. Okazuje się, że firmom udało się obronić wyniki w dystrybucji mimo otoczenia niskich stóp procentowych. Teraz pytanie, w jakim stopniu ta sztuka uda się także w roku 2022 – zastanawia się Kozak.