„Aby ograniczyć do zera emisje dwutlenku węgla netto do 2050 r., który został przyjęty jako termin realizacji celów UE w tym zakresie, a także jest punktem odniesienia w porozumieniu paryskim, już w najbliższej dekadzie Polska musiałaby czterokrotnie przyspieszyć dekarbonizację w porównaniu z tempem działań z poprzednich 30 lat" – podali w raporcie analitycy. Wyzwaniem nie jest tylko dekarbonizacja i kwestie związane ze środowiskiem, ale też rosnące zużycie energii. Eksperci McKinseya szacują, że zapotrzebowanie na energię elektryczną w Polsce będzie na koniec 2050 r. 2,5-krotnie wyższe niż teraz.
– Z pewnością w perspektywie 10–20 lat popyt na energię będzie rósł. Problemem w precyzyjnym oszacowaniu przyszłego zapotrzebowania energetycznego Polski na moc jest to, że występuje bardzo wiele zmiennych. Trudno przewidzieć, jaki będzie choćby popyt na energię, w jakim tempie rozwijać się będzie elektromobilność czy gospodarka wodorowa, które zwiększają zapotrzebowanie na energię, czy też jak będzie wyglądała optymalizacja zużycia energii, np. rozwój rynku prosumentów, co zmniejszy zapotrzebowania na energię. W efekcie trudno też oszacować, jaki będzie najbardziej optymalny miks energetyczny Polski za 20–30 lat, co z kolei utrudnia obliczenie kosztów niezbędnych inwestycji w polską energetykę – mówi Kamil Kliszcz, analityk BM mBanku.
McKinsey szacuje, że w 2050 r. za prawie połowę z zainstalowanej w Polsce mocy odpowiadać będą farmy wiatrowe (w większości morskie), 13 proc. ma pochodzić z fotowoltaiki, 11 proc. z gazu, 8 proc. z baterii, a 6 proc. z atomu. Za 30 lat energetyka wiatrowa i słoneczna mają w sumie stanowić 79 proc. produkcji energii, atomowa zaś ma odpowiadać za ponad 14 proc. – W kontekście przyszłego miksu energetycznego istotne jest rozłożenie popytu na moc w czasie doby. Może być ono odmienne niż teraz – zwiększyć się może zapotrzebowanie nocą, spaść za dnia – a takie „wypłaszczenie" popytu wpłynie też na ekonomikę różnego rodzaju źródeł energii. Poprawiają się też technologie magazynowania energii. Dzięki temu może się więc okazać, że wbrew temu, co wydawało się parę lat temu, nie będzie już konieczne posiadanie źródeł szczytowych takich jak gaz obok odnawialnych typu słońce czy wiatr. Przy tak wysokich cenach energii jak teraz coraz bardziej realna staje się znowu budowa elektrowni atomowych. Pod znakiem zapytania jest rozwój energetyki wodorowej, która wymaga osiągania sporych nadwyżek niskoemisyjnej energii elektrycznej – tłumaczy Kliszcz.
Podkreśla, że jednym z największych wyzwań jest stopniowe wygaszanie starych bloków węglowych, których czas użytkowania i ekonomicznej opłacalności się kończy. Trzeba je będzie zastąpić nowymi źródłami.