Przenosimy powieść Lema do świata gier

Gościem Dariusza Wieczorka w czwartkowym programie Parkiet TV był Marek Markuszewski, prezes i największy akcjonariusz spółki Starward Industries.

Publikacja: 28.11.2019 16:56

Przenosimy powieść Lema do świata gier

Foto: parkiet.com

Trwają prace nad waszą  pierwszą grą. Będzie bazowała na powieści Stanisława Lema. Trwa też oferta publiczna akcji, w której zbieracie kapitał na tworzenie tej gry. Dlaczego postawiliście właśnie na Lema?

Jego twórczość jest świetna. To bardzo ważny, kulturalny dorobek Polski. Już kiedy czytałem książkę, do której pozyskaliśmy później licencję, widziałem duży potencjał związany z możliwością przełożenia tej książki na grę. Myślę, że to najlepsza książka Lema, na bazie której można stworzyć grę.

O jakiej konkretnie powieści mowa?

Uchylę się od odpowiedzi. Już niedługo będziemy podawać tę informację, ale na razie jest na to za wcześnie.

Już niedługo, czyli kiedy?

Chcemy zadebiutować na NewConnect w II kwartale 2020 r., a nowe informacje dotyczące gry zamierzamy podać jeszcze przed debiutem. Podamy wtedy informacje, co to za tytuł, przedstawimy też materiały wizualne.

Na jakim etapie są teraz prace nad grą?

Ruszyły we wrześniu 2018 r. i od tego momentu zaliczyliśmy już trzy kamienie milowe – to były dema, które sprawdzały konkretne, wybrane funkcjonalności. Teraz robimy największe demo – „grę w pigułce", która łączy dotychczas wypracowane rozwiązania z oprawą audio, głosami aktorów itp. Cały czas operujemy już na grywalnych wersjach.

Czy może pan opowiedzieć trochę o fabule, o czym będzie ta gra?

Oczywiście będzie tam kosmos. Tajemnicza planeta z nieoczywistą zagadką, trudne losy kosmonautów, wybory moralne. Opowiadamy historię, ale robimy to w medium gier – nie chcemy tego zrobić w konwencji filmowej. Chcemy, aby gracz mógł maksymalnie wejść w rolę, będzie system dialogowy, gracz będzie mógł dokonywać wyborów.

Ile czasu będzie mógł spędzić w grze?

Główna linia fabularna przewidziana jest na osiem godzin rozgrywki, ale będą też dodatkowe, poboczne kampanie, które pozwolą spędzić na przygodzie w tym świecie kilka dodatkowych godzin.

Na podstawie książek Lema powstawały już filmy, jak choćby „Solaris". Ale czy są już jakieś gry na bazie jego twórczości?

Nie, o dziwo nie ma jeszcze takich gier. Jesteśmy pierwsi. To duże wyzwanie i mam nadzieję, że przez to twórczość Lema trafi do bardzo szerokiego grona.

A jak ułożyliście sobie relacje ze spadkobiercą twórczości Stanisława Lema, synem Tomaszem? Czy to była jednorazowa płatność, czy też inny model? Pytam, bo znana jest historia sporu jednej ze spółek giełdowych z autorem twórczości, na bazie której powstały gry tej firmy.

Zadbaliśmy o bardzo dobre relacje i zadowolenie licencjonodawcy. Model zapłaty podzielony jest na dwie części: pierwsza to przedpłata, a drugą są udziały w zyskach. Zasady są korzystne dla obu stron.

Kiedy odbędzie się premiera nowej gry?

Celujemy w 2021 r. To rok optymalny ze względu na cykl produkcyjny gry. A zarazem jest to też moment symboliczny – stulecie urodzin Stanisława Lema i właśnie wtedy przypadnie szczyt kampanii promującej jego twórczość, prowadzonej przez instytucje kulturalne, m.in. przez Krakowskie Biuro Festiwalowe. Spodziewamy się wielu efektów synergii.

Jaka będzie cena gry?

Mamy ustalony szeroki przedział 20–35 dolarów – chcemy się jeszcze wstrzymać z podawaniem ostatecznej wartości. Obserwujemy trendy i finalną decyzję podejmiemy bliżej premiery.

Na jakie platformy będzie wydana gra?

Chcemy trafić do szerokiego grona – na urządzenia PC i na duże konsole (PlayStation i Xbox). Rozważamy też Switcha, ale tu decyzja jeszcze nie zapadła. Nie wykluczamy też, że zwiążemy się z jedną platformą i na niej się skoncentrujemy. Mamy jeszcze czas na takie decyzje.

A jakie są wasze wewnętrzne założenia dotyczące wolumenu sprzedaży?

W modelu, w którym sami byśmy wydawali grę, to jest 500–700 tys. egzemplarzy sprzedanych na wszystkie platformy w ciągu roku od momentu premiery. To szacunki bazujące na podstawie analizy innych tytułów, które wydają się podobne do naszych.

Jak długi będzie cykl życia tej gry?

Mamy nadzieję, że około trzech lat, przy czym pierwszy rok będzie oczywiście najważniejszy.

Rozważacie dłuższą współpracę z panem Tomaszem i przygotowywanie w przyszłości kolejnych gier opartych na twórczości Lema?

Takie podejście jest nieodzowną częścią strategii, którą przyjęliśmy na samym początku – czyli żeby budować społeczność wokół konkretnego uniwersum i aby móc promować kolejne tytuły. Dzięki temu będziemy mogli „kumulować" odbiorców i rozwijać społeczność. Wracając do pana pytania, odpowiem zatem, że tak, prowadzimy rozmowy w tej sprawie, ale na razie nie zapadły żadne decyzje.

Chcecie sami wydać pierwszą grę, czy szukacie wydawców?

Rozmawiamy z potencjalnymi partnerami i wydawcami i obecnie oceniam, że jest to raczej pół na pół. Chcemy być gotowi, żeby móc wydać tę grę samodzielnie, ale nie zamykamy się na inne możliwości. Natomiast nie prowadzimy obecnie rozmów w sprawie klasycznego poszukiwania wydawcy, który wsparłby nas finansowo – myślimy raczej nad partnerem marketingowym.

Skoro mowa o finansach, to proszę powiedzieć, jaki jest budżet gry?

Ponad 9 mln zł – w tym około 7,1 mln zł to budżet produkcyjny, a pozostałych około 2 mln zł marketingowy. Do tej pory udało nam się pozyskać w sumie 6,2 mln zł.

A teraz trwa oferta, z której możecie pozyskać pozostałe około 3 mln zł.

Dokładnie tak. Wtedy nasze plany byłyby już w pełni zabezpieczone i będzie mogli całkowicie skoncentrować się na grze.

2 grudnia ruszą zapisy na akcje. Jak jesteście odbierani przez rynek?

Często entuzjastycznie, choć oczywiście spektrum reakcji jest szerokie. Każdy feedback od inwestorów jest dla nas wartościową informacją. Ogólny wydźwięk i reakcja na naszą ofertę są optymistyczne.

W ofercie ustaliliście przedział cen za akcję od 40 zł do 44 zł, tymczasem w maju odbyła się oferta prywatna, w której cena była o połowę niższa. Dlaczego teraz wzrosła o 100 proc. Czy ryzyko projektu tak znacząco zmalało?

Tak – jest to związane z osiąganiem kolejnych kroków w produkcji gry. W tym okresie udało nam się zakończyć bardzo duży etap i odbyliśmy szereg spotkań weryfikujących potencjał sprzedaży gry. Stąd wzrost ceny. Warto też odnotować, że nowe akcje, te, które teraz sprzedajemy, będą pierwszymi uwolnionymi od lock-upów. Czyli podczas debiutu będą to jedyne akcje, które będzie można sprzedawać. Wszystkie pozostałe serie mają lock-upy trwające od sześciu do 18 miesięcy.

Technologie
Woodpecker już na GPW
Technologie
CI Games opowiada o kolejnych premierach
Technologie
CI Games tanieje po wynikach
Technologie
Allegro nadal na fali
Technologie
Woodpecker przygotowany do przeprowadzki
Technologie
Fabrity chce szybko odbudować masę