Katechizm klienta rynku sztuki

Stare dolary zanieś najpierw do antykwariatu, a nie do kantoru.

Publikacja: 18.04.2020 19:00

Foto: Warszawskie Centrum Numizmatyczne

Organizowane są aukcje, na których dobry obraz można kupić już za względnie niską cenę wywoławczą. To znaczy, że nie ma cen ukrytych, gdzie sprzedawca gwarantuje właścicielowi obrazu określoną kwotę. Oczywiście kupimy obraz za cenę wywoławczą, jeśli nie będzie licytacji.

Dziś stali klienci rynku sztuki zajęci są problemami wynikającymi z epidemii. Być może nie znają nawet aukcyjnej oferty. Rośnie zatem prawdopodobieństwo dokonania okazyjnego zakupu, ponieważ konkurencja jest mniejsza.

Na przykład 23 kwietnia kończy się aukcja internetowa sztuki współczesnej (www.artinfo.pl). W ofercie jest m.in. ciekawy pejzaż Jana Szancenbacha(1928–1998). „Cudowny ogród" (110 na 95 cm) ma cenę wywoławczą 12 tys. zł.

Radosne kolory obrazu codziennie wprawiać nas będą w dobry nastrój. Okazyjnie kupiony obraz uznanego popularnego malarza może być dobrą lokatą. Nazwisko artysty jest powszechnie rozpoznawalne. Jego dorobek jest stale obecny w handlu.

Jak nie oprawiać obrazów

Na ten rok planowano wielką wystawę Jana Szancenbacha, malarstwa jego żony Krystyny i dorobku jego matki Marii Skłodowskiej-Szancenbachowej, uczennicy Olgi Boznańskiej. Każda głośna wystawa jest impulsem dla rynku. Rośnie zainteresowanie, mogą wzrosnąć ceny. Przy okazji widzimy, jak nie należy oprawiać obrazów. Rama oferowanego dzieła Szancenbacha, „zjada" kolory obrazu.

W ofercie tej aukcji jest też świetny pejzaż Stanisława Baja (ur. 1953). „Rzeka Bug" (65 na 92 cm) w chwili, kiedy zaglądałem do sieci, miała cenę 8 tys. zł. Moim zdaniem malarstwo Baja ma w sobie duży potencjał handlowy, dotychczas niewykorzystany przez rynek.

Za 10–20 lat rynek w pełni odkryje malarstwo Stanisława Baja. Wtedy ceny będą wyższe. Nie rekordowe, jednak wyraźnie wyższe. Warto na rynku wynajdywać dobrych artystów, którzy dziś nie są poszukiwani przez kolekcjonerów lub inwestorów.

Na razie doceniono kunszt artystyczny Stanisława Baja. Uznawany jest przede wszystkim za świetnego portrecistę. Namalował m.in. aktora Wojciecha Pszoniaka i królową kosmetyków Irenę Eris.

Przeprowadziłem wywiad z księdzem poetą Janem Twardowskim („Plus Minus", 16–17 grudnia 2000 r.). Ksiądz entuzjastycznie mówi o malarstwie Witkacego i Stanisława Baja! Nawiasem mówiąc początkowo nie chciano wydrukować wywiadu. Ważny redaktor stwierdził: „To nie wy­pada, żeby ksiądz mówił, że ładnym ludziom jest w życiu łatwiej...".

22 kwietnia odbędzie się internetowa aukcja Sopockiego Domu Aukcyjnego (www.sda.pl). Można będzie wylicytować kompozycje na papierze artystów najbardziej poszukiwanych na rynku. Są prace np. Henryka Stażewskiego, Tadeusza Kantora oraz Edwarda Dwurnika.

Obrazy kupuj rozważnie. Nie przejmuj się propagandą sukcesu, jaka dziś zalewa rynek sztuki. Rewiduj schematy myślowe dotyczące handlu sztuką. Jesteś podmiotem transakcji. Sam odpowiadasz za jej jakość. To dziś jest katechizm klienta rynku sztuki.

Media zalała kryptoreklama, teksty promocyjne. Niektórzy antykwariusze stwarzają atmosferę euforii na rynku sztuki. Ma to przyciągnąć nowych klientów. Apeluję, żeby klient debiutant kierował się realną oceną rynku, nie zaś doraźną propagandą sukcesu.

W ramach propagandy odgrzewana jest opinia, że kiedy giełda przeżywa kłopoty, to gracze giełdowi automatycznie ostro inwestują na rynku sztuki. Są na to sprawdzalne dowody? Ktoś niezależny od handlarzy sztuką zrobił wiarygodne badania na ten temat?

Nawet stabilny od zawsze rynek numizmatów przeżywa dziś kłopoty. Antykwariusze skarżą się w prywatnych rozmowach, że wyraźnie zmalały dostawy numizmatów o wartości kolekcjonerskiej.

Szczególnie dotyczy to najdroższych obiektów. Antykwariusze tłumaczą sobie, że właściciele bardzo drogich zabytkowych monet, nie sprzedają ich, ponieważ boją się inflacji. Wolą poczekać na rozwój wypadków. Czy to prawda?

Niezwykle rzadka okazja

Niedługo, bo 16 maja wielką aukcję zorganizuje Warszawskie Centrum Numizmatyczne (www.wcn.pl). Miała to być aukcja stacjonarna. Odbędzie się tylko w internecie. Wyselekcjonowano 530 numizmatów, których cena zależy tylko od ich wartości symbolicznej. Najniższa cena wywoławcza to 100 zł, najwyższa – 200 tys. zł.

Jako ilustracje wybrałem dwie monety z okładki katalogu. Od 24 tys. zł licytowana będzie moneta z czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego. Moneta jest w idealnym stanie! Taki sam nominał możemy kupić już za ok. 1 tys. zł, ale stan zachowania jest zdecydowanie gorszy.

Licytowana będzie też niezwykle rzadka złota moneta z 1871 roku o nominale 10 dolarów. Ma cenę wywoławczą 32 tys. zł. Stare amerykańskie monety, a zwłaszcza banknoty warto najpierw przynieść do zaufanego antykwariatu. Nierzadko jest tak, że te numizmaty formalnie są nadal w obiegu. Jednak w kantorze wymiany walut dostaniemy za nie szokująco mniej niż na aukcji dawnych monet.

Co tydzień WCN organizuje internetowe aukcje popularnych tanich monet dla początkujących klientów. Zwykle sprzedawanych jest ok. 400 pozycji, obroty średnio wynoszą ok. 100 tys. zł.

Szaleństwo zapanowało, jeśli chodzi o monety czysto lokacyjne. Przed epidemią moneta o nominale 20 dolarów amerykańskich kosztowała ok. 6 tys. zł. Teraz w WCN kosztuje ok. 7,8 tys. zł.

Jak zachowa się rynek, kiedy przestaną obowiązywać restrykcje związane z epidemią? Czy wróci do normalności? Czy odbędą się np. Targi Sztuki Dostępnej dla każdego? W zeszłym roku zgromadziły tłumy. Czy teraz klientom dopisze karnawałowy nastrój?

Rynek sztuki znalazł się w wyjątkowej sytuacji. Trudno w to uwierzyć, ale część galerii nie miała swoich stron w sieci, nie handlowała przez internet. Dzisiejsza sytuacja pokazuje, że handel można ograniczyć tylko do sprzedaży w sieci. Czy jest to sytuacja jedynie przejściowa? Faktem jest, że niektóre galerie rozpaczliwie organizują strony internetowe dopiero teraz.

Firmy
KNF zatwierdziła prospekt PTWP
Firmy
Wreszcie przełom na rynku IPO. Ale nie na GPW
Firmy
Cognor wypatruje ożywienia na rynku
Firmy
Start-upy mają problem – inwestycje VC zamarły
Firmy
Pokaźna dywidenda z Elektrotimu
Firmy
Cognor w tym roku nie wypłaci dywidendy. Kurs w dół