Drugi tydzień września upłynął pod znakiem uspokojenie nastrojów na warszawskiej giełdzie. Sprzyjało temu kilka czynników. Po pierwsze – informacje o tym, że USA i Chiny wznowią negocjacje handlowe. Po drugie – bank centralny Turcji podniósł stopy procentowe. Po trzecie – indeks amerykańskiej giełdy S&P 500 zakończył spadkową korektę i zbliża się do wyznaczenia kolejnego rekordu wszech czasów. Oczywiście fakt, że Donald Trump znów „uśmiecha się" w kierunku Xi Jinpinga, władze monetarne w Turcji reagują na kryzys, a Wall Street pompuje wyceny, nie dają gwarancji trwałego uspokojenia nastrojów. Na złapanie oddechu jednak wystarczyło. Co ciekawe inwestorzy znad Wisły nie spodziewają się, by byki rychło powróciły na nasz parkiet. Z najnowszego badania nastrojów Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych wynika, że 65,1 proc. rynku spodziewa się spadków w najbliższym półroczu, a tylko 22,1 proc. zwyżek (pozostali mają neutralne nastawienie). To najgorszy odczyt od początku prowadzenia tej ankiety, czyli od 2011 r. Kontrarianie zapewne się cieszą, bo jak wiadomo „tłum ma wiele głów, ale nie ma mózgu". Dominujący pesymizm może być więc paradoksalnie zwiastunem nadchodzącej poprawy sytuacji. Pytanie, czy analiza techniczna też znajduje argumenty za odbiciem?

W środowej audycji Parkiet TV Piotr Neidek, analityk DM mBanku, mówił, że w średnim i długim terminie technika przemawia za spadkami, a w krótkim widać przestrzeń do odbicia. Trudno się nie zgodzić, zwłaszcza przy takiej skali wyprzedania. WIG20 spadał w minionym tygodniu nawet do 2210 pkt, a więc znalazł się najniżej od trzeciej dekady lipca i co gorsza naruszył sierpniowy dołek (2217 pkt). Owe naruszenie oznacza, że pod znakiem zapytania stanęła budowa wzrostowej konstrukcji, której fundamenty zarysowane zostały w wakacje (układ dwóch wyższych minimów i maksimów, czyli hak Rossa). Pocieszające jest to, że do końca tygodnia WIG20 starał się wspomniany dołek obronić. Gdyby najbliższe sesje przyniosły odbicie i powrót do strefy wyznaczonej przez średnie kroczące z 50 i 200 sesji, to perspektywa krótkoterminowego odreagowania stanie się bardziej realna. Choć uczciwie trzeba przyznać, że akurat w przypadku blue chips wciąż można myśleć o wejściu na ścieżkę wzrostu. I nie mam tu na myśli tylko technikaliów, ale fakt, że duże spółki pozostają ostatnio relatywnie silniejsze od „misiów" i z pewnością bardziej sprzyjają im dobre wieści z Turcji i USA. Od strony AT sygnałem rynku byka będzie jednak dopiero wyjście nad 2400 pkt, a do tego jeszcze długa droga.

Indeksy mWIG40 i sWIG80 wprawdzie pogłębiły dołki bessy w ujęciu intraday, ale udało im się odbicie przy całkiem niezłych obrotach. Patrząc przez pryzmat oscylatora RSI(14), który znalazł się najniżej od kilku lat, przynajmniej korekta wzrostowa „misiom" się należy.