Zaczyna się wrzesień, a więc inwestorzy powinni powoli wracać z wakacji na warszawski parkiet. Historia pokazuje niestety, że po urlopach nie bardzo kwapią się do zakupów. Okazuje się bowiem, że indeks WIG traci we wrześniu średnio 1,3 proc. Pod tym względem plasuje go to na drugim miejscu po czerwcu, w którym indeks nurkuje średnio o 1,9 proc. Niestety, niewiele w temacie września się poprawia, gdy w danych nie uwzględnimy wartości skrajnych. Odrzucając wrześniową zwyżkę o 7,8 proc. z 2005 r. i spadek o 17,9 proc. z września 1994 r., średnia nadal jest ujemna i wynosi -1 proc. Pod względem trafności też górą są tutaj niedźwiedzie. Okazuje się bowiem, że na 28 lat w 57 proc. przypadków dziewiąty miesiąc roku przynosił spadek notowań analizowanego indeksu. Średni spadek tych spadkowych wrześni sięga -6,5 proc. Z kolei średni wzrost podczas wzrostowych miesięcy wynosi 5,1 proc.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że po raz ostatni wrzesień przyniósł wzrost WIG w 2014 r. To oznacza, że za nami jest seria czterech lat spadków. W przeszłości zdarzyło się to tylko raz – w latach 1999–2002. Co było później? Niestety, seria wydłużyła się do rekordowych pięciu lat z rzędu i w 2003 r. WIG zanurkował we wrześniu aż o 9,4 proc. To były oczywiście zupełnie inne czasy, znacznie bardziej burzliwe z uwagi na pęknięcie bańki na rynku amerykańskich dotcomów. Teraz jesteśmy raczej w fazie dmuchania baniek, więc powtórka z tamtej historii wydaje się mało realna. No chyba że gospodarz Białego Domu wykręci jakiś kolejny „numer" – i niekoniecznie będzie to numer telefonu do prezydenta Chin.

Wracając do statystyk – tradycyjnie można na ich podstawie pokusić się o trzy proste prognozy dla września. Przyjmując, że bazą jest zamknięcie piątkowej sesji (56 739 pkt), mamy trzy warianty: optymistyczny, w którym WIG rośnie o 5,1 proc., pesymistyczny, w którym spada o 6,5 proc., oraz optymalny, w którym traci tylko 1,3 proc. W zależności od tego, która z tych prognoz się zrealizuje, na koniec miesiąca WIG może wylądować odpowiednio na poziomie: 59 632 pkt, 53 050 pkt i 56 001 pkt. Ten pierwszy zasięg oznaczałby ruch, wpisujący się w budowaną od roku, szeroką konsolidację. Pisaliśmy o niej w tym miejscu przed tygodniem. Fale średnioterminowe zamykają się w przedziale 62 000–54 000 pkt. Ostatni test okolic dolnej granicy, a także wyprzedanie sygnalizowane przez MACD i RSI przemawiają za takim ruchem. W ten scenariusz wpisuje się też udana końcówka miesiąca (w piątek WIG wzrósł o 2,65 proc.), choć sceptycy powiedzą, że to raczej odbicie zdechłego kota. Jeśli zrealizuje scenariusz negatywny, to będziemy mieć klasyczne wybicie z trendu bocznego, a więc sygnał sprzedaży. Scenariusz optymalny niewiele zmieni z punktu widzenia analizy technicznej.