Analogiczna sytuacja ma miejsce dla Nasdaq, a tym bardziej na EUR/USD, gdzie kurs na dobre zadomowił się powyżej 1,10. Wzrost apetytu na ryzyko będzie korzystny zarówno dla rynków wschodzących, jak i amerykańskich spółek technologicznych, które są szczególnie atrakcyjne na tle wycen sektora paliwowego. Dla polskiego rynku kluczowa pozostaje kwestia waluty. Dopóki USD/PLN nie zaneguje zejścia poniżej 4,25, dopóty należy patrzeć w stronę 3,75, a to premiuje zwolenników hossy na WIG20. Czy zatem jedyną konsekwencją tak gwałtownego zacieśnienia monetarnego będą zmiany właścicielskie niektórych banków? Wydaje się to nieintuicyjne, natomiast warto zauważyć, że amerykański sektor prywatny dokonał gwałtownego zdelewarowania po kryzysie subprime. Ryzyko kredytowe zostało scedowane na sektor publiczny i dopiero problemy z obsługą długu mogłyby okazać się zagrożeniem systemowym. Wiele wskaźników makro, notujących spektakularne spadki, jest obciążonych zawyżoną bazą. Obecnie ma miejsce wyłącznie normalizacja pandemicznych zawirowań, niezagrażająca długoterminowym trendom wzrostowym. Koniec podwyżek rzadko bywał zwiastunem hossy, natomiast rok 2009 kompletnie zmienił cykl alokacji aktywów. Od tego czasu przeprowadzono tylko jedną serię podwyżek, której zakończenie w 2018 r. wyznaczyło dołek na rynku akcji.