Okazuje się bowiem, że trzeci ewentualny kontrahent, jaki był brany pod uwagę jeszcze na początku listopada, nie spełnia jednak wymogów stawianych przez płocki koncern.
– Rozmowy są prowadzone z dwoma dostawcami, ale nie jest wykluczone, że pojawi się również trzeci oferent – mówił trzy tygodnie temu Jacek Krawiec, prezes Orlenu. Nie chciał jednak zdradzić nazwy żadnego z tych podmiotów. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że o wielomiliardowy kontrakt walczą właśnie Mercuria i Souz Petrolium (z pierwszą z nich Orlen współpracuje od 17 lat, z drugą – od lipca tego roku). Teraz wiadomo też, że ewentualny trzeci pośrednik, o którym wspominał Krawiec, odpadł już z gry. – Poinformował, iż może rozpocząć dostawy ropy dopiero począwszy od połowy przyszłego roku – powiedziała nam osoba zbliżona do przetargu. – W tej sytuacji nie mógł być w ogóle brany pod uwagę.
Długoterminowa umowa dotycząca dostaw ropy do płockiej rafinerii wygasa z końcem tego roku. Żeby zapewnić ciągłość transportów, zarząd Orlenu powinien kolejną umowę lub umowy zawrzeć na przełomie listopada i grudnia. W grę wchodzą dostawy około 9 mln ton ropy co roku, co oznacza, że wartość kontraktu może sięgnąć nawet 5 mld USD rocznie.Orlen skłania się ku temu, aby podpisać dwie umowy z dwoma dostawcami. Teraz na podstawie długoterminowych kontraktów kupuje 80–90 proc., surowca, reszta to dostawy spotowe. Prezes Krawiec zakłada jednak, że nawet połowa ropy może być kupowana na podstawie umów jednorazowych.