- Reforma CO2 jest śmiertelnym zagrożeniem dla naszego górnictwa - stwierdził Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce. Zaznaczył on, że samo podnoszenie protestów przez polskie przedsiębiorstwa nie wystarczy. – Na takim poziomie możemy sobie co najwyżej pokrzyczeć, ale żeby działania przynosiły rzeczywiste efekty, trzeba zdobyć poparcie co najmniej 30 proc. krajów Unii Europejskiej – dodał.
Stanisław Gajos, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego zaznaczył, że polskie kopalnie, w tym KHW, starają się poruszać tę kwestię na poziomie międzynarodowym. Jego zdaniem, ze strony pracodawców w Hiszpanii i Niemczech polskie firmy mogą liczyć na wsparcie na forum unijnym. Nie brak również zrozumienia ze strony niektórych przedsiębiorstw brytyjskich.
Zdaniem uczestników naszego forum, technologia CCS (Carbon Capture and Storage), zakładająca składowanie dwutlenku węgla pod ziemią, nie rozwiąże do końca polskich problemów. – To nie jest takie proste. Używanie wyrobisk w śląskich kopalniach do zatłaczania CO2 praktycznie nie wchodzi w grę. Górny Śląsk jest jednym wielkim serem szwajcarskim i mogłoby się to źle skończyć – skomentował Piotr Litwa, Wyższego Urzędu Górniczego, nadzorującego pracę przedsiębiorstw wydobywczych w Polsce. – Trzeba szukać innych struktur geologicznych, zwłaszcza w bliskich okolicach kopalni węgla brunatnego, które przyczyniają się do silnej emisji CO2 do atmosfery. Z bardzo wstępnych szacunków wynika, że transport CO2 na odległość większą niż 100 km może się okazać zupełnie nieopłacalny – powiedział.
Jak zaznaczył prezes WUG, w Niemczech są pierwsze instalacje CCS, ale działają one tylko na skalę eksperymentalną.- Dodatkowymi wyzwaniami w Polsce mogą być uzyskanie koncesji na składowanie CO2 i uzyskanie poparcia społecznego dla konkretnych lokalizacji pod magazyny – podsumował Piotr Litwa.