Niepewna sytuacja dotycząca przyszłości śląskich kopalń oraz wyprzedaż zwałów po bardzo niskich cenach przez państwową Kompanię Węglową (KW) coraz mocniej dają się we znaki prywatnemu Lubelskiemu Węglowi Bogdanka. Spółka co prawda wciąż osiąga zyski, ale coraz mniejsze. – Musimy reagować na to, co dzieje się na rynku. Niestety, wpływ polityki na górnictwo sprawił, że branża nie działa już na zasadach rynkowych – alarmuje Roger de Bazelaire, zastępca prezesa LW Bogdanka.
Plan ratunkowy
Działająca na Lubelszczyźnie spółka, choć zwiększyła ostatnio moce produkcyjne, musi ograniczać wydobycie. Polityka cenowa KW sprawia bowiem, że nie jest w stanie ulokować pełnej produkcji na krajowym rynku. W tym roku wydobędzie maksymalnie 9,5 mln ton węgla, choć jej zdolności sięgają nawet 11,5 mln ton.
– Wyprzedaż zwałów ma ogromny wpływ na rynek i ostatecznie sama KW będzie miała kłopoty. Wcześniej jednak pogrąży inne spółki – zaznacza Zbigniew Stopa, prezes LW Bogdanka.
Tylko do końca tego roku ze spółki odejdzie 350 pracowników – będą to osoby, które przejdą na emerytury lub którym nie zostaną przedłużone umowy na czas określony. Jak dotąd grupa z roku na rok zwiększała załogę, a na koniec 2014 r. zatrudniała 5,8 tys. osób. Zagrożeni mogą się czuć także pracownicy spółek okołogórniczych. Bogdanka zamierza ograniczyć również usługi zlecane firmom zewnętrznym.
Analitycy przyznają, że sytuacja Bogdanki nie jest łatwa. – Spółce nie sprzyja fakt nierozwiązania problemu kopalń na Śląsku. Dopóki kopalnie nierentowne będą utrzymywane przy życiu, mimo negatywnego wyniku finansowego, to będzie to negatywnie wpływało na ceny węgla w Polsce, przy założeniu, że sytuacja na rynku światowym nie ulegnie znaczącym zmianom – komentuje Mateusz Namysł, analityk Domu Maklerskiego Raiffeisen.