W III kwartale w sześciu największych aglomeracjach Polski deweloperzy sprzedali netto (w tym płatne rezerwacje) 13,3 tys. mieszkań, o 93 proc. więcej niż w sparaliżowanym lockdownem II kwartale i o 17 proc. mniej rok do roku. Dane GUS mówią z kolei, że we wrześniu deweloperzy ustanowili nowy rekord liczby mieszkań w rozpoczynanych inwestycjach. Ta dynamika była zaskoczeniem?
III kwartał w zasadzie nie przyniósł wielkich zaskoczeń. Spójrzmy na te wyniki z perspektywy kilku lat, w oderwaniu od pandemii. Ostatnie lata były dla rynku mieszkaniowego wyjątkowo korzystne, były to lata boomu i jeszcze przed pandemią liczyliśmy się z tym, że branża wejdzie w okres pewnego spowolnienia. W takim kontekście wynik III kwartału jest niezły. Nie jest też niczym dziwnym, że po dość dramatycznym II kwartale mieliśmy skokowe odbicie sprzedaży.
Co do rozpoczynanych budów, jest to suma różnych zjawisk i w najmniejszym stopniu jest to reakcja na dobrą sprzedaż w sierpniu i wrześniu. Decyzje o rozpoczęciu budowy są bowiem podejmowane zwykle z wyprzedzeniem. Mamy do czynienia z odreagowaniem po wyhamowaniu rozpoczynania budów w II kwartale. Wtedy wiele decyzji deweloperzy zawieszali, czekając na to, jak się rozwinie sytuacja.
Wyniki za dziewięć miesięcy są słabsze rok do roku i tu również nie ma zaskoczenia.