Jeśli wierzyć opublikowanym we wtorek prognozom MFW, wskutek pandemii drogi gospodarek USA i strefy euro mocno się rozbiegną. Podczas gdy amerykański PKB na koniec 2022 r. będzie o niespełna 2 proc. poniżej poziomu, który osiągnąłby prawdopodobnie w scenariuszu bez pandemii, to w strefie euro strata będzie przekraczała 4 proc. A już ten przedpandemiczny scenariusz był w przypadku USA lepszy niż w przypadku strefy euro. Z czego wynikają tak odmienne perspektywy USA i zachodniej Europy?
To jest m.in. kwestia głębokości ubiegłorocznej recesji. W USA wiele restrykcji obowiązywało lokalnie, w krajach UE z reguły miały charakter ogólnokrajowy. Co więcej, są wciąż utrzymywane i ostatnie doniesienia sugerują, że ten okres będzie się przedłużał. Na to nakładają się różnice w strukturze gospodarek strefy euro i USA. W Europie dużo większa jest rola turystyki. Trzecim źródłem rozbieżności są oczekiwania dotyczące rozwoju sytuacji epidemicznej. Szczepienia znacznie szybciej przebiegają w USA, gdzie przekazano około siedmiu dawek na 100 osób. W strefie euro średnia to nieco ponad dwie dawki. A do tego wygląda na to, że w Europie mogą się pojawić problemy z dystrybucją niektórych szczepionek. Częściowo te różnice w przebiegu akcji szczepień odzwierciedlał ostatnio dolar.
Jak rozumiem, nawiązuje pan do aprecjacji dolara wobec euro w pierwszych tygodniach roku. Wcześniej, od wiosny, dolar konsekwentnie tracił na wartości. Wielu analityków oceniało, że to początek wieloletniego trendu spadkowego dolara. Do deprecjacji amerykańskiej waluty miał przyczyniać się długi okres ultrałagodnej polityki fiskalnej i pieniężnej. Ten scenariusz jest nieaktualny?
Nasza opinia, która jest zbliżona do rynkowych oczekiwań, jest taka, że cały czas będziemy mieli do czynienia ze wzrostem pary EUR/USD (czyli z osłabieniem dolara – red.). Na początku roku ten trend został przerwany, ale to nie wpływa na nasze prognozy, że dolar będzie tracił na wartości nie tylko wobec euro, ale przede wszystkim wobec walut z rynków wschodzących.
Dlaczego dolar miałby tracić na wartości, skoro perspektywy amerykańskiej gospodarki są lepsze niż gospodarki europejskiej, a nawet wielu gospodarek wschodzących?