Chciałbym, żebyśmy na chwilę zatrzymali się przy produktach bankowych. Trzymanie pieniędzy w banku całkowicie straciło dzisiaj sens?
Patrząc na potencjalną stopę zwrotu, faktycznie trzymanie pieniędzy w banku nie ma sensu. W praktyce jest bowiem ona ujemna. Jeżeli połączymy praktycznie zerowe oprocentowanie depozytów i inflację, to okaże się, że w banku tracimy realnie około 4–5 proc. rocznie.
Skoro nie produkty bankowe, to co w zamian? Jak najlepiej i najłatwiej zarabiać pieniądze w czasach niskich stóp procentowych? Jest jakiś sposób, by przezwyciężyć te realne, ujemne stopy procentowe?
Tak, jest sposób, wymaga to jednak zmiany naszego podejścia do awersji do ryzyka. Obecnie mamy dwie składowe, które wpływają na podejście do ryzyka. Są to wspomniane wcześniej niskie stopy procentowe i wysoka inflacja. Jak już wspomniałem, trzymając pieniądze w banku lub w przysłowiowej skarpecie, akceptujemy ujemną stopę zwrotu. Tylko alokacja portfela lub jego części w instrumenty takie jak chociażby fundusze może dać nam dodatnią stopę zwrotu na poziomie realnym. Dzięki temu też utrzymamy relatywnie dużą płynność inwestycji. Uważam, że dobrym instrumentem dla osób, które nie mają zbyt dużego doświadczenia w inwestowaniu, a także zbyt dużo czasu na inwestowanie bezpośrednio na giełdzie, są właśnie fundusze inwestycyjne. Ich zaletą jest wspomniana duża płynność, bardzo bogaty wachlarz strategii inwestycyjnych, opcja na dywersyfikację portfela, no i przede wszystkim profesjonalny zarządzający.
Ale fundusze inwestycyjne to także ryzyko.
Zgadza się, ale warto też podkreślić, że mamy różne rodzaje funduszy. Mamy przecież fundusze dłużne, mieszane czy też akcji. Dzisiaj, godząc się jednak z realną ujemną stopą procentową w banku, także ponosimy ryzyko straty. Wyłącznie więc zmieniając nasze podejście do ryzyka i przesuwając chociażby część portfela w kierunku innych aktywów, można realnie zarobić.