Okres wakacyjny to zazwyczaj czas mniejszej aktywności inwestorów i niższej zmienności. Co to oznacza dla rynków, w szczególności dla Wall Street? Czeka nas przejście w trend boczny?
To, że będziemy mieli mniejszą zmienność i mniejsze emocje, nie oznacza jeszcze, że trend wzrostowy nie będzie kontynuowany. Jeśli popatrzy się na ostatnie sesje, to widzimy zwyżki, chociaż nie są one spektakularne. Oczywiście też jest kwestia tego, na jakie rynki popatrzymy. Trend na Wall Street jest bardzo mocny i jasno określony. Nawet więc w nieco sennych miesiącach wakacyjnych otoczenie sprzyja temu, aby ceny akcji dalej rosły. Ruchy, mimo że są niewielkie, mogą pozwolić na zdobywanie nowych szczytów wszech czasów. Jeśli natomiast popatrzymy na europejskie rynki, to tutaj raczej w ostatnim czasie przeważa trend boczny. Nie widać jakiś wyraźniejszych ruchów wzrostowych, chociaż i w tym przypadku nie przesadzałbym z pesymizmem. Otwartym pytaniem jest również to, w jakiej fazie cyklu koniunkturalnego się znajdujemy. Moim zdaniem wciąż jest to faza ożywienia. Gospodarka wraca na stare tory, odbudowuje się aktywność po pandemii i z taką sytuacją będziemy mieli do czynienia przez cały 2021 r. W tym czasie może przeważać popyt na ryzykowne aktywa, szczególnie biorąc pod uwagę działania banków centralnych. W przeszłości Fed wielokrotnie udowadniał, że potrafi zmieniać politykę pieniężną bez większego uszczerbku dla aktywności gospodarczej, koniunktury i również dla rynku akcji. Nie spodziewam się, by amerykańscy bankierzy centralni mogli dopuścić do scenariusza, w którym doszłoby do wytrącenia głównych indeksów Wall Street z trendu wzrostowego.
A w którym z indeksów amerykańskich widzi pan największy potencjał. Był przecież taki czas, że Nasdaq raził słabością...
To, jak wyglądają spółki technologiczne, w dużej mierze zależy też od rentowności amerykańskich obligacji dziesięcioletnich. Gdy one odbijały, bo rynek oczekiwał, że Fed podejmie jakieś działania, spółki technologiczne znalazły się nieco pod presją. Teraz widzimy, że rentowności cofają się poniżej 1,5 proc. i ta perspektywa normalizacji polityki jest odsunięta w czasie. To dało też oddech spółkom technologicznym. Patrząc też na ich wyniki, jak wygląda biznes, to pozostaję o nie spokojny. Oczywiście spółki przemysłowe mogą nadganiać dystans do spółek technologicznych, bo przecież mamy duży impuls fiskalny, inwestycje infrastrukturalne, ale wydaje się, że to jednak wyniki spółek technologicznych powinny prezentować się lepiej w najbliższym czasie. Trend wzrostowy w przypadku indeksu Nasdaq pozostaje tak samo mocny, albo nawet mocniejszy, niż w przypadku S&P 500, a już w szczególności w porównaniu z Dow Jones Industrial.