Inwazja Rosji na Ukrainę wznowiła debatę o bezpieczeństwie energetycznym Europy. Kraje europejskie pozostają silnie uzależnione od dostaw rosyjskiego gazu i ropy. Z jednej strony ograniczenie importu rozważają kraje Zachodu, tak aby wzmocnić działanie sankcji nałożonych na Federację Rosyjską, z drugiej istnieje ryzyko, że Rosja sama przestanie eksportować ropę i gaz do Europy, by dalej zwiększać presję na europejski przemysł poprzez wzrost cen. Niezależnie od rozwoju wydarzeń w najbliższych dniach i tygodniach wydaje się nieuniknione, że Europa w średnim i długim terminie będzie próbowała uniezależniać się od dostaw rosyjskich surowców energetycznych, w szczególności gazu.
Jednym z pomysłów jest odbiór gazu ziemnego w formie ciekłej (LNG). Moce do skraplania gazu rosną, a kolejne będą trafiać na rynek. W 2021 roku największy wzrost eksportu LNG netto miał miejsce w USA, o blisko 25 milionów ton. Innymi dużymi eksporterami są Australia i Katar. W kontekście dostaw do Europy ciekawe są projekty prowadzone w Afryce Zachodniej. Dzięki bliższej odległości do Europy niższe powinny okazać się ceny frachtu.
Zachętą do eksportu skroplonego gazu jest różnica cen między rynkami. Na koniec stycznia 2022 cena za mmBtu gazu z dostawą w marcu wynosiła 30 dolarów w Holandii i około 27 dolarów w Azji. Wzrost cen w Europie spowodował, że gazowce, których kurs pierwotnie był ustawiony na Azję, zmieniały go w trakcie rejsu, żeby dostarczyć skroplony gaz do odbiorców europejskich po wyższej cenie. W tym samym czasie prognozy IEA mówiły o średniej cenie gazu w 2022 roku w amerykańskim Henry Hub na poziomie 4 dolarów za mmBtu.
Na wyjątkowo wysoką zmienność cen gazu tej zimy złożyło się kilka czynników. Produkcja skroplonego gazu była niższa od oczekiwań, przy jednoczesnym wzroście popytu w wyniku powrotu aktywności gospodarczej, gdy znoszone były ograniczenia wynikające z pandemii. Dodatkowo w okres zimy Europa wchodziła z niskimi poziomami zapasów gazu, mimo spadającej lokalnej produkcji.
Gaz ziemny jest paliwem kopalnym i jego konsumpcja wiąże się z emisją gazów cieplarnianych, m.in. CO2. Poziom emisji jest jednak dużo niższy niż w przypadku węgla, który w 2021 roku miał odpowiadać za 36 proc. światowej produkcji energii. Krajami szczególnie uzależnionymi od węgla są Chiny i Indie, które łącznie odpowiadają za około 2/3 popytu na ten surowiec. Dla gospodarek, które w relatywnie krótkiej perspektywie czasowej chcą ograniczyć emisję, gaz ziemny, również w formie LNG, stanowi realną alternatywę. Shell szacuje, że zastąpienie 20 proc. elektrowni węglowych w Azji gazem spowodowałoby redukcję emisji CO2 o 680 milionów ton rocznie, czyli poziom, który w skali roku emitują Niemcy.