Specjaliści wskazywali na słabe dane płynące z głównych światowych gospodarek, m.in. z Niemiec – opublikowane w piątek dane dotyczące indeksu PMI pokazują, że wskaźnik ten, mierzący koniunkturę w niemieckim przemyśle, spadł w lutym do najniższego poziomu od sześciu lat.
Uczestniczy debaty stwierdzili, że słabe dane gospodarcze są w dużej mierze spowodowane pogorszeniem stosunków handlowych między mocarstwami. – To, co widzimy obecnie, to realne odziaływanie wojen handlowych na gospodarkę. Widzę negatywny czynnik wojen handlowych jako czynnik wywołujący spiralę słabych danych makroekonomicznych – stwierdził Bartosz Sawicki, analityk DM TMS Brokers.
Specjaliści uznali jednak, że aby doszło do poważnego załamania na globalnych rynkach, musi wystąpić nieoczekiwane zdarzenie. – Wszystkie poważniejsze tąpnięcia pojawiają się po wystąpieniu czynnika niespodziewanego. W 2007 r. był nim upadek Lehman Brothers. Pytanie, czy teraz pojawi się taki czynnik, który coś wywoła – mówił Marek Rogalski, główny analityk walutowy w DM BOŚ.
Które rynki są zatem obarczone dużym ryzykiem? – Widzę duży potencjał odpływu kapitału z rynków wschodzących. Rosja, RPA czy Brazylia mogą znaleźć się pod bardzo silną presją – mówił Bartosz Sawicki.
Trader21, autor bloga Independenttrader.pl, wskazywał, że obecnie inwestorzy stosujący grę na krótko mają większe możliwości zarobku. Stwierdził jednak, że gra na krótko na rynku rosyjskim nie jest dobrym pomysłem. – Do gry na krótko z rynków wschodzących wybrałbym Indie, ponieważ wyceny są tam obecnie wysokie. Jednak przede wszystkim stawiam na jak największy udział gotówki, przede wszystkim dolara oraz franka – mówił Trader21.