Akcje Wittchena nadal utrzymują się w rejonach, w które wpadły na skutek mocnej wyprzedaży z września ubiegłego roku. W reakcji na wyniki kurs otworzył się z luką bessy, tracąc następnie 19 proc. w jeden dzień. Mimo tak gwałtownej przeceny kolejne sesje nie przyniosły poprawy, a popyt musiał szukać oparcia jeszcze niżej. Notowania ustabilizowały się w październiku, a dopiero kolejne dwa miesiące przyniosły zwyżki. W połowie grudnia, przy mocnym zachowaniu całego szerokiego rynku, walory Wittchena wzbiły się do blisko 32 zł. W tym miejscu przebiega linia średnioterminowego oporu, poprowadzona przez dołki z czerwca i sierpnia zeszłego roku i niestety poziom ten zredukował chęci kupujących do odrobienia strat. Dodatkową przeszkodą była rysująca się w tym miejscu linia średniej dwustusesyjnej ceny. W kolejnych tygodniach zainteresowanie spółką znów zmniejszyło się, a to oznacza, że popyt nie wykonał jeszcze podstawowego zadania, czyli domknięcia luki bessy. Początek nowego roku nie wygląda optymistycznie, choć w czwartek pod koniec dnia akcje zyskiwały 1,8 proc. Dzięki temu tegoroczna strata malała do 6,6 proc., co jest wynikiem o około 6 pkt proc. gorszym od sWIG80.

O ile od góry strefa oporu rysuje się w linii prostej między 31 a 32 zł, o tyle od dołu notowania opierają się na krótkoterminowej linii wzrostowej. Kontynuacja notowań w tym obszarze oznaczać będzie wyrysowanie formacji trójkąta zwyżkującego. Z jednej strony Wittchen wciąż ma zatem miejsce na zwyżki, jednak z takiego układu częściej dochodzi do wybicia dołem.

Kapitalizacja firmy pod koniec czwartkowej sesji sięgała 0,51 mld zł.