– Analizujemy z prawnikami, jakie bardziej radykalne kroki możemy teraz podjąć – mówi Dorota Kenicer, prezes Mewy. Na razie nie chce zdradzać szczegółów, ale przyznaje, że decyzji można się spodziewać w najbliższym czasie.
Prezes Kenicer podkreśla, że minęło już kilka tygodni, od kiedy Piotr Potempa, prezes GPPI, zapowiadał przedstawienie propozycji porozumienia. – Dotychczas nic nie otrzymaliśmy. Dla nas oznacza to przeciąganie całej sytuacji, przy braku rzeczywistej woli na ugodę – mówi prezes Mewy.
Z kolei Potempa zapewnia, że zależy mu na polubownym zakończeniu sporu. Przyznaje jednocześnie, że współpraca z obecnym zarządem Mewy nie jest możliwa. Proponuje skorzystanie z drogi postępowania mediacyjnego. Prezes Mewy uważa jednak, że nie ma sensu angażowania w konflikt dodatkowej osoby. Podkreśla, że Piotr Potempa sam, w ramach prowadzonej działalności, jest mediatorem. – Na każdy sygnał ze strony GPPI jesteśmy gotowi usiąść do stołu negocjacyjnego – dodaje Kenicer.
Mewa chce się wycofać z inwestycji, bo uważa, że przy jej analizowaniu była wprowadzona w błąd, a GPPI prowadzi nierzetelną sprawozdawczość finansową. Nie zgadza się z tym prezes poznańskiej grupy. – Działamy zgodnie z prawem. Zajmujemy się między innymi dochodzeniem drobnych wierzytelności detalicznych i korporacyjnych od dużej liczby podmiotów. W związku z tym dla wyceny pakietów takich wierzytelności korzystamy z metod statystycznych oraz informacji, które uzyskujemy w wyniku prowadzonych przez nas działań – tłumaczy. Podkreśla, że informacje później są przetwarzane na podstawie własnego doświadczenia, co przekłada się na wyniki firmy.
W ramach realizacji umowy inwestycyjnej Mewa handlująca odzieżą objęła dominujący pakiet papierów GPPI notowanej na rynku NewConnect. W zamian wyemitowała akcje dla właścicieli grupy handlującej wierzytelnościami (ponad 13 proc. w podwyższonym kapitale, z czego nie wszystkie jeszcze zostały zarejestrowane).