Donaldson już w marcu zwrócił się do kierownictwa nowojorskiej giełdy o sporządzenie raportu o tym, co zarząd tej instytucji zrobił dla poprawienia ładu korporacyjnego. Teraz olbrzymie wynagrodzenie prezesa Grasso będzie zapewne jednym z wątków przesłuchania szefa SEC przez Komisję Usług Finansowych Izby Reprezentantów.
Wygórowane zarobki Grasso i ujawnienie, że osobiście powoływał on członków komisji wynagrodzeń giełdy, którzy wyznaczali również jego pensję, wzbudziły powszechne obawy, że rynek ten działał na rzecz insiderów z Wall Street. Taką opinię wyraziły trzy największe amerykańskie fundusze emerytalne. Przypomina się w tym kontekście, że w kwietniu największe amerykańskie banki inwestycyjne zapłaciły 1,4 mld USD za oddalenie zarzutów, iż z całą premedytacją publikowały analizy wprowadzające w błąd inwestorów.
- Dni Grasso na giełdzie są policzone. Na pewno nie przetrwa pełnej kadencji - powiedział agencji Bloomberga Howard M. Wachtel, profesor ekonomii na American University. Skarbnik stanu Kalifornia Philip Angelides zakwestionował niezależność NYSE jako regulatora rynku i powiedział, że fundusze zarządzające składkami emerytalnymi kalifornijskich pracowników sektora publicznego i nauczycieli będą domagały się dymisji Grasso. - Pensja Grasso jest absolutnie nieuczciwa i nieracjonalna. Przeciętny Amerykanin musiałby pracować 5200 lat po 40 godzin tygodniowo, żeby tyle zarobić - powiedział Angelides na konferencji prasowej w Sacramento.