Warszawska giełda przegrywa rywalizację z Chicago Mercantile Exchange (CME) pod względem wolumenu obrotów kontraktami terminowymi.
W tym stwierdzeniu nie byłoby nic dziwnego (CME to przecież jeden z największych rynków terminowych na świecie), gdyby nie fakt, że chodzi o kontrakty na kursy USD/PLN i EUR/PLN (lub na odwrotne relacje tych par walutowych).
Na CME obroty dużo większe
W 2006 r. na GPW inwestorzy zawarli tylko 0,65 tys. kontraktów na euro (najmniej w 8-letniej historii tych instrumentów) i 2,5 tys. na dolara. W tym samym czasie na giełdzie chicagowskiej wolumen obrotów kontraktami na PLN/EUR (kurs złotego wyrażony w euro) wyniósł 15,1 tys. sztuk, a w przypadku PLN/USD było to 23,9 tys.
Nie dość, że wolumen na CME jest blisko 10 razy (w przypadku dolara) i prawie 25 razy (jeżeli chodzi o euro) większy niż na GPW, to jeszcze na amerykańskiej giełdzie notowane są kontrakty o znacznie większej wartości. Opiewają one na 500 tys. zł, podczas gdy wartość jednego kontraktu na dolara na GPW to około 30 tys. zł, a na euro 39 tys. zł.