We wrześniu grono giełdowych debiutantów powiększy się o City Interactive, polskiego wydawcę gier komputerowych. Spółka chce pozyskać z rynku publicznego około 30 mln zł. W ostatnim tygodniu czerwca złoży prospekt emisyjny do Komisji Nadzoru Finansowego. Z naszych informacji wynika, że spółka może zaoferować około 2,5 mln akcji. Oferującym będzie Dom Maklerski IDM.
Wcześniej firma podawała, że zadebiutuje na warszawskim parkiecie już w sierpniu. Skąd poślizg? - To efekt problemów administracyjnych, związanych z połączeniem City Interactive ze spółką Onimedia. Rejestracja w sądzie trwała dłużej niż myśleliśmy - twierdzi Krzysztof Bujak, dyrektor finansowy City Interactive. - Przekształciliśmy się już ze spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w akcyjną, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by prospekt trafił do KNF - dodaje. W tej chwili dokument otrzymuje ostateczny szlif. - Wprowadzamy niezbędne poprawki. Chcemy, żeby trafił do KNF w najbliższym czasie - mówi K. Bujak.
Fundusze pozyskane z giełdy przydadzą się na przyspieszenie rozwoju na europejskim rynku gier. Spółka chce również zaistnieć na innych kontynentach. - Planujemy budowę sieci dystrybucji na terenie całego świata. Chcemy też wejść w segment gier na konsole i poszerzyć portfel naszych tytułów o kolejne pozycje. Powyższe cele będziemy realizować poprzez rozwój organiczny oraz poprzez przejęcia. Wkrótce po debiucie otworzymy nasze przedstawicielstwa na wybranych rynkach. - mówi Marek Tymiński, prezes spółki.
Firma rozwija także sprzedaż przez internet oraz inwestuje w nowym pionierskim segmencie rynku - gier skierowanych do kobiet. - Dynamika rozwoju w tych, wciąż niedużych, segmentach jest niesłychanie wysoka. Tego rodzaju inwestycje realizowane dziś mogą nam jutro zapewnić dużą przewagę - twierdzi Tymiński.
City Interactive chce także sprzedawać produkty amerykańskim fanom gier komputerowych. Obecnie trwają poszukiwania partnera, który zajmie się dystrybucją za oceanem. - Rynek USA stanowi blisko 50 proc. światowego rynku gier komputerowych. Jego potencjał jest olbrzymi - przypomina Tymiński. Już teraz popyt zagraniczny jest odpowiedzialny za prawie połowę przychodów polskiej firmy. Ale przed połączeniem z Onimedia jego udział był jeszcze większy, bo sięgał aż 80 proc.